Kosowscy Albańczycy zorganizowali w sobotę demonstracje przeciwko partii rządzącej. Podczas manifestacji doszło do zamieszek i starć z policją.
W akcję zaangażowane były wszystkie partie opozycyjne. Manifestujący domagali się dymisji rządu. Powodem żądań była nieodpowiednia, zdaniem protestujących, polityka wobec mniejszości serbskiej. Albańczycy twierdzą, że Serbowie otrzymali zbyt dużą autonomię.
Sprawa tyczy się porozumienia, jakie kosowska władza zawarła z mniejszością serbską za pośrednictwem Unii Europejskiej. Dzięki temu Serbowie mają większe uprawnienia we władzach lokalnych. Ponadto autonomia będzie mogła otrzymywać ograniczone środki finansowe z Serbii. Opozycja uważa, że takie działania powodują rozbicie Kosowa i podział etniczny, który może mieć w niedalekiej przyszłości poważne konsekwencje.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Z tego powodu w Prisztinie zorganizowano manifestacje. Ta jednak przerodziła się w prawdziwą bitwę. Protestujący dali upust swoim emocjom, Demonstranci zaczęli rzucać butelkami z benzyną w gmach rządu, wywołując niewielki pożar. Został on jednak szybko opanowany przez straż pożarną. By nie doszło do większych incydentów, trzeba było zaangażować policję, która musiała użyć gazu łzawiącego.