Portal „gazeta.pl” opublikował informację, według której jak piszą: „Sześć składów pociągów Pesa ED74, kupionych za unijne pieniądze niszczeje na bocznicy w krakowskiej bazie PKP Intercity. Spółka planuje sprzedać pociągi, jednak patrząc na ich stan, będzie musiała włożyć w naprawy niemałe pieniądze, by przywrócić je do stanu używalności.” Jednak jak to zwykle bywa, portal pomija istotne informacje w kontekście sytuacji pociągów bydgoskiej Pesy.
Tytuł artykułu na portalu „gazeta.pl” brzmi : „Te pociągi zostały kupione za 200 mln zł z unijnych środków. Dziś niszczeją, bo PKP już ich nie chce.” Jednak już sam tytuł jest dość sporą manipulacją, gdyż w opisie mowa o 6 pociągach, które stoją na bocznicy, a nie 14, które zostały zakupione. Poniżej sami o tym wspominają, jednak nie każdy czyta takie informacje… Co więcej, na bocznicy stoi łącznie 7 takich pociągów, a nie 6 jak podaje portal. Ilostan EZT spółki PKP Intercity dostępny jest TUTAJ. Wynika z niego, że 7 pociągów o oznaczeniu ED74 nadal jeździ po torach, a 7 sztuk czeka na naprawę rewizyjną P4 (oznaczone jako OR).
Do tych informacji postanowił odnieść się Marcin Grupiński – publicysta w zakresie branży transportowej. Według niego Centrum Zrównoważonego Transportu, które złożyło doniesienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez byłego prezesa PKP Intercity Marcina Celejewskiego, za którego rządów spółka „zaniechała napraw taboru w wymaganej skali” szuka taniej sensacji, a jej doradztwo okazało się w jednym przypadku tragiczne w skutkach.
Czytaj także: Łódź - polskie Detroit
Centrum Zrównoważonego Transportu tradycyjnie poszukuje taniej sensacji, by rozpopularyzować swoją dotychczasową działalność, która ogranicza się w zasadzie do organizacji ogólnopolskich akcji, wypowiadaniu się w mediach oraz doradztwie przewoźnikom w zakresie eksploatacji taboru, co w przypadku Kolei Śląskich okazało się niemal tragiczne w skutkach. Pomijanie istotnych faktów w poniższym przypadku oraz stosowanie pewnego rodzaju manipulacji, szkodzi pozytywnemu postrzeganiu kolei.
– informuje Grupiński.
Dodaje także bardzo istotną informację – połowa pociągów z serii ED74 co prawda przeszła naprawy P4, ale nie poprawiło to ich niezawodności i nadal sprawiają problemy. Dlatego według niego sprzedaż ich jest dobrą decyzją w kontekście ich zawodności. Co warte podkreślenia – naprawy tych pociągów odbywały się bez przetargu.
Pesa Bydgoszcz wyprodukowała 14 pojazdów szynowych serii ED74, z czego połowa przeszła naprawy czwartego poziomu utrzymania (P4) w latach 2013-2015, ale nie poprawiły one ich niezawodności i nadal sprawiają olbrzymie problemy w eksploatacji. Wskazuje to jednocześnie na nieopłacalność przeprowadzenia kolejnych napraw tych składów, a więc pomysł ich sprzedaży, wydaje się być obecnie jedyną trafną decyzją, by nie ponosić na nich dalszych strat. Trzeba również zaznaczyć, że dotychczasowe naprawy ED74 zostały wykonane bez przetargu i mogło dojść w tym zakresie do pewnych nadużyć.
– dodaje.
A tak wyglądały pociągi jeszcze w 2007 roku.
Grupiński podkreśla również (o czym także nie wspomina portal „gazeta.pl”), iż 7 pociągów, które stoją na bocznicy nie zostało wyremontowanych z powodu unieważnionych przetargów w 2014 r. Wówczas jedyna oferta została złożona przez bydgoską PESĘ, która zaoferowała wykonanie prac za nieco 18 mln zł, podczas gdy PKP Intercity przeznaczyło na to zadanie około 17 mln zł.
Pozostałe 7 pojazdów ED74 stojących w Krakowie Prokocimiu nie przeszło napraw P4, ze względu na unieważnienie dwóch przetargów z 2014 roku, co wynikało z kwoty, jaką zaproponowała Pesa za ich realizację, która znacząco przekraczał fundusze PKP Intercity przeznaczone uprzednio na ten cel. Bydgoski producent wykorzystał wówczas niezwykle dogodną dla siebie sytuację, ponieważ jako jedyny producent posiada specyfikację techniczną tych pociągów.
– komentuje Grupiński.
Uważa także, że zrzucanie winy na prezesa Celejewskiego za niedostępność pociągów z serii ED74 jest nie na miejscu, gdyż nieumiejętnie korzystano ze środków z UE, a także źle przygotowany sam przetarg w 2005 r, w którym zabrakło zapisu o wieloletnim utrzymaniu składu.
Nieumiejętne wykorzystanie dostępnych środków z Unii Europejskiej oraz nieperspektywiczne myślenie ministra Krzysztofa Opawskiego w rządzie Marka Belki i prezesa spółki PKP Przewozy Regionalne Janusza Dettlaffa, przysłużyło się obecnej sytuacji, za sprawą źle przygotowanego przetargu z roku 2005, w którym brakowało m.in. zapisu o zapewnieniu wieloletniego utrzymania tych pociągów, zatem całkowite zrzucenie winy na prezesa Marcina Celejewskiego za niedostępność pojazdów ED74, jest moim zdaniem nie na miejscu.
– kończy swoją wypowiedź.