„Produkcja papieru toaletowego w Wenezueli stanęła, bo brakuje surowca. Rząd kazał zająć amerykańską fabrykę pieluch” – napisała na Twitterze Aleksandra Rybińska. Jej komentarz udostępnił Rafał Ziemkiewicz, który postanowił przełożyć go na polskie realia. Okazało się, iż w problemach Wenezuelczyków publicysta odnalazł szansę dla… „Gazety Wyborczej”.
Wenezuela od dłuższego czasu przeżywa potężny kryzys. W kraju szaleje inflacja, brakuje nawet jedzenia (pisaliśmy o tym TUTAJ). Informacja o tym, że w kraju jest deficyt papieru toaletowego nie wydaje się więc zaskakująca. Okazuje się jednak, iż problemy Wenezuelczyków mogą być szansą dla Polaków, a konkretnie dla spółki Agora S.A. Tak twierdzi popularny publicysta Rafał Ziemkiewicz. Autor m.in. „Polactwa” zamieścił na Twitterze wpis, w którym zasugerował przedstawicielom korporacji medialnej nową drogę rozwoju.
Jest eksportowa szansa dla Agory https://t.co/DEpLaL1abe
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
— Rafał A. Ziemkiewicz (@R_A_Ziemkiewicz) 12 lipca 2016
Odstawmy na chwilę żarty na bok, ponieważ Ziemkiewicz, w swoim niewątpliwie ironicznym wpisie, odniósł się do poważnego – patrząc z perspektywy „GW” – problemu. Mowa oczywiście o o słabych wynikach sprzedaży gazety Adama Michnika. Czytaj więcej...
Nic więc dziwnego, że osoby odpowiedzialne za sprzedaż najważniejszego tytułu Agory usiłują ponownie zainteresować nim Polaków. Jednym z pomysłów jest próba zbudowania jeszcze silniejszej relacji ze stałymi czytelnikami „GW”. Po Twitterze krąży grafika, która doskonale ilustruje to działanie.
My?! pic.twitter.com/YAGdlF3Mq4
— Damian Cygan (@DamianCygan) 12 lipca 2016
Marketingowcy z Czerskiej chcą najprawdopodobniej wzmocnić poczucie solidarności czytelnika z gazetą. W całej sytuacji istotną rolę odgrywają oczywiście sympatie polityczne. Nie da się ukryć, że „GW” największe zainteresowanie budzi przede wszystkim wśród przeciwników rządu PiS, zaś sama na swoich łamach serwuje niemalże wyłącznie teksty krytykujące rząd Beaty Szydło. Słabe wyniki finansowe może więc łączyć ze zmianą władzy w kraju. W tej sytuacji tym bardziej potrzebuje wsparcia od wiernych czytelników.
Nawiązanie silniejszej więzi z czytelnikami trudno uznawać za coś nagannego, nawet jeżeli stoją oni po przeciwnej stronie barykady. Jak jednak odnieść się do takiej formy promocji?
źródło: Twitter, Facebook/Lemingopedia, wMeritum.pl
Fot. Wikimedia/Adrian Grycuk, HuBar