W lipcu, minister spraw zagranicznych powołał do życia Radę Dyplomacji Historycznej. Ta instytucja, która ma szerzyć wiedzę o polskiej historii za granicą miała we wtorek swoje pierwsze posiedzenie.
Przewodniczącym Rady został Jan Dziedziczak, wiceminister spraw zagranicznych. Poinformował on, że na pierwszym spotkaniu rozmowy dotyczyły głównie kwestii funkcjonowania Rady.
Rozmawialiśmy o koncepcji funkcjonowania Rady, o tym jak ta Rada ma pracować i o wymiarze doraźnym wyzwań dyplomacji historycznej naszego kraju oraz o wymiarze długofalowym (…). Nam bardzo zależy na tym, żeby spowodować powstanie realnej formy dialogu o dyplomacji historycznej. Każdy poważny kraj na świecie realizuje politykę dyplomacji historycznej długofalowo
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
– podkreślił Jan Dziedziczak. Zaznaczył również, że w przypadku historii Polski nie trzeba niczego ubarwiać, ale raczej walczyć o prawdę.
Polska historia sama się broni, jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że nie musimy niczego ubarwiać, nie musimy się wstydzić większości naszych momentów w historii i wymiar polskiej dyplomacji historycznej będzie miał wymiar walki o prawdę
– dodał wiceszef MSZ.
Szef Rady Dyplomacji Historycznej podkreślił także znaczenie prawdy historycznej w relacjach polsko – ukraińskich. Mówił, że narracja historyczna na Ukrainie nie może być budowana wokół Bandery czy UPA.
Ukraina dzisiaj właśnie, po wydarzeniach z Majdanu, na nowo, a może pierwszy raz tak naprawdę po ’91 roku, definiuje swoich bohaterów, definiuje pewną narrację, wizję, wokół której chce budować swoją państwowość, wokół której chce budować swój etos. (…) Jeżeli ta narracja byłaby zbudowana na kulcie wokół Bandery i UPA, wówczas relacje między naszymi społeczeństwami nie byłyby takie, jak byśmy tego chcieli
– powiedział Jan Dziedziczak.
Czytaj także: „Czarny protest” jak marsz faszystów?