„Złoty pociąg” nadal budzi kontrowersje. Tymczasem w Lubomierzu niemiecka rodzina z Hamburga odnalazła rodzinne pamiątki. Wszystko dzięki… mapie, którą sporządził dziadek w 1951 roku.
O wydarzeniach, 4 października poinformowało Radio Wrocław. Historia brzmi sensacyjnie. Oto niemiecki ogrodnik, pracujący przed wojną w Lubomierzu (dolnośląskie), w 1952 roku sporządza dość schematyczną mapę, na której miał zaznaczyć miejsce ukrycia rodzinnych pamiątek. Wskazówki nakreślone na prowizorycznym rysunku pomogły dwóm młodym Niemcom przeprowadzić poszukiwania. Podpowiedzi wskazywały miejsce ukrycia precjozów. Dla bezpieczeństwa dwaj poszukiwacze wyposażyli się w kartkę w języku polskim, która opisywała cel ich poszukiwań i intencje im towarzyszące. Byli więc przygotowani na różnie scenariusze. Musieli wzbudzić jednak podejrzenia, skoro okoliczni mieszkańcy wezwali policję, by zainteresowała się tajemniczymi poszukiwaczami. Po przyjeździe funkcjonariuszy okazało się, iż młodzi Niemcy nie mieli wymaganych przez polskie prawo zezwoleń na poszukiwania. Z tego powodu dołączyła do nich polska ekipa, która takie pozwolenie od władz posiadała. Jakie były efekty tej kooperacji?
Informacje przekazane przez dziadka potwierdziły się co do joty. W zaznaczonym przez niego miejscu faktycznie znaleziono ukryte kosztowności. W dwóch słoikach znaleziono złoto, srebro, naszyjniki, zegarki, rodzinne pamiątki oraz sekretnik, a także inne rodzinne pamiątki. Najcenniejszym znaleziskiem była japońska papierośnica, wykonana ze srebra – zapewne prezent dla niemieckiej delegacji wręczony podczas jednego z wielu niemiecko-japońskich spotkań w Berlinie. Znalezione precjoza zabezpieczono w sejfie u konserwatora zabytków. To on wyda decyzję, czy rodzina będzie mogła odzyskać wszystkie przedmioty.
Źr.: radiowroclaw.pl; finanse.wp.pl
Fot: zatrzymane w kadrze. blox.pl