W ostatnich dniach Polska stała się celem zuchwałych aktów dywersji na kluczowej linii kolejowej, co wywołało ostrą reakcję Kremla. Rosyjskie władze oskarżają Warszawę o antyrosyjską histerię, jednocześnie odrzucając wszelkie powiązania z incydentami. Premier Donald Tusk ujawnił w Sejmie szczegóły zdarzeń, wskazując na rosyjski ślad.
Do incydentów doszło na linii nr 7, która łączy Warszawę z Lublinem i Dorohuskiem – ważnym przejściem granicznym z Ukrainą. Ta trasa służy nie tylko do przewozów pasażerskich i towarowych, ale także do transportu pomocy humanitarnej dla Ukrainy, co czyni ją strategiczną. Pierwszy atak został wykryty w niedzielę rano, kiedy to maszynista składu PKP Intercity „Wisłok” poinformował o „nierówności” na torach.
Wiadomość dotarła do maszynisty prowadzącego pociąg należący do Kolei Mazowieckich, któremu zalecono zmniejszyć prędkość. Kolejna sytuacja miała miejsce w okolicy Puław gdzie zerwana została trakcja elektryczna. Wydarzenie przyczyniło się do złamania pantografu i wybicia szyb w jednym z wagonów. W pociągu znajdowało się prawie 500 osób.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, w rozmowie z rosyjską telewizją państwową, stwierdził, że Rosja jest regularnie obwiniana o wszelkie przejawy wojny hybrydowej i bezpośredniej. Dodał, że Polska, jego zdaniem, stara się wyprzedzić inne europejskie kraje w oskarżeniach wobec Rosji, co według niego świadczy o „kwitnącej rusofobii”.
Podczas wystąpienia w Sejmie we wtorek Donald Tusk zapowiedział też wprowadzenie trzeciego stopnia alarmowego CHARLIE-CRP. Stopień ten zostanie wprowadzony na określonych liniach kolejowych w kraju.
Przeczytaj również:
- Premier Tusk zwołuje nadzwyczajne posiedzenie. Dywersja na kolei pod lupą rządu i prezydenta
- Wojewoda z PO uniewinniony przez sąd w Lublinie. Poszło o krzyż
- Skandaliczna aukcja dokumentów obozowych. Nawrocki apeluje do rządu
Źródło: Business Insider






