Jakub Bujnik, reporter Wirtualnej Polski, rozmawiał z mieszkańcami okolicy, w której doszło do wybuchu na torach kolejowych. Ci ujawnili kulisy aktu dywersji.
Donald Tusk przekazał w poniedziałek rano, że doszło do eksplozji, która miała na celu najprawdopodobniej wysadzenie pociągu. – Jesteśmy niedaleko Garwolina, niedaleko stacji Mika, gdzie doszło do eksplozji, która miała najprawdopodobniej na celu wysadzenie pociągu na trasie Warszawa Dęblin – mówił.
– To jest trasa, która także służy do przewozu uzbrojenia na przykład na Ukrainę. Nie ma niestety wątpliwości, że mamy do czynienia z aktem dywersji. Na szczęście nie doszło do tragedii, ale sprawa jest bardzo poważna – zaznaczył premier.
Jakub Bujnik, reporter Wirtualnej Polski, udał się do okolic wsi Mika, gdzie porozmawiał z mieszkańcami. Ci relacjonują okoliczności wybuchu na torach kolejowych. – To było bezpośrednio po przejechaniu pociągu. Przejechał pociąg, sekunda, dwie, i nagle wybuch. Wydaje mi się, że to był jakiś pośpieszny pociąg, bo on szybko przemknął. Pozatykało nam uszy, nie da się tego opisać. My naprawdę myśleliśmy, że to spadł dron – mówi jedna z kobiet.
– W momencie wybuchu psy zaczęły szczekać, a dzieci w płacz. Ja sama też wpadłam w płacz, bo myślałam, że naszemu życiu zagraża jakieś niebezpieczeństwo – dodaje mieszkanka okolic wsi Mika. Jeden z mężczyzn przyznaje, że w jego domu zaczęły drżeć szyby, a cały budynek zaczął się trząść. Następnie ten człowiek zaczął się rozglądać, czy nie wybuchł gdzieś pożar. Więcej TUTAJ.






