W najciekawszym meczu tej części sezonu w Europie, FC Barcelona zremisowała u siebie z Realem Madryt 1-1. Gola na wagę punktu dla „królewskich” zdobył w 90 minucie obrońca Sergio Ramos.
Spotkania tych dwóch drużyn elektryzują cały piłkarski świat, pełne stadiony, emocje na każdym kroku, największe gwiazdy światowej piłki, a w tym oczywiście rywalizacja Leo Messiego i Cristiano Ronaldo. Przed spotkaniem na czele tabeli znajdował się Real i miał 6 punktów przewagi nad swoimi rywalami z Barcelony, którzy – by zachować dystans punktowy do „Królewskich”, a za tym szanse na mistrzostwo Hiszpanii, nie mogli tego meczu przegrać i byli zobowiązani do ofensywnej gry.
I faktycznie, FC Barcelona miała wizualną przewagę, z której jednak niewiele wynikało. Mecz obfitował w ostre starcia oraz kontrowersje i szczególnie dawał się we znaki sędziemu – Carlosowi Closowi, który miał dużo pracy. Każda jego decyzja była jednak okraszana porcją gwizdów.
Czytaj także: Niesamowite Derby Madrytu, pogoń Barcy w lidze
Spotkaniu dwóch gigantów światowego futbolu brakowało jednak magii, a ciężar gry na swoje barki wzięli defensywni pomocnicy – Sergio Busquets oraz Luca Modrić, którzy za wszelką cenę starali się rozbijać ataki rywali.
W 53 minucie Camp Nou oszalało z radości. Po dośrodkowaniu Neymara, w świetnej sytuacji znalazł się Luis Suarez. Urugwajczyk znalazł sobie miejsce pomiędzy dwoma obrońcami i wpakował piłkę obok bezradnego Keylora Navasa. Prawie 95 tysięcy ludzi krzyczało ze szczęścia (nie licząc fanów Realu Madryt), a FC Barcelona była bliżej upragnionego triumfu w „El Clasico”.
W drużynie Realu zawodził Cristiano Ronaldo, który był kompletnie niewidoczny. Pod nieobecność kontuzjowanego Garetha Bale’a kibice spodziewali się, że to on weźmie brzemię odpowiedzialności na swoje barki, ale w tym „El Clasico” nie było widać jego powrotu do wysokiej formy chociażby z meczu z Atletico Madryt gdzie strzelił trzy bramki.
Gospodarze mieli coraz większą przewagę, a prawdziwe spustoszenie w szeregach „Królewskich” siał powracający po kontuzji Andres Iniesta, który obsługiwał swoimi podaniami jak z bajki swoich kolegów. Jednak ani Neymar, który zwiódł Daniego Carvajala ani Leo Messi parę minut później nie znaleźli drogi do bramki Keylora Navasa.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się na graczach „Blaugrany”. W 90 minucie z rzutu wolnego dośrodkował Luka Modrić, a w polu karnym najwyżej wyskoczył Sergio Ramos i z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki. Była to kolejna bramka Ramosa w 90 minucie ratująca Real Madryt (poprzednie strzelał w finae Ligi Mistrzów 2014 oraz meczu o Superpuchar Europy 2016).
Do końca meczu rezultat się nie zmienił. Dwaj giganci hiszpańskiej piłki podzielili się punktami i zachowali status quo. Real na pierwszym miejscu w tabeli ma 34 punkty i 6 przewagi nad drugą FC Barceloną.