Przykładów kompromitacji można podawać wiele i to w wielu dziedzinach. Z jednej strony na naszą gwiazdę spadały, jak jej się pewnie wydaje wszelkie plagi egipskie, z drugiej kłody rzucali jej zapewne pod nogi wszyscy, którzy nie byli w PO – pisze w felietonie dla wMerium.pl Bartosz Jóźwiak, prezes Unii Polityki Realnej.
Obserwując dokonania i wyczyny Hanny Gronkiewicz –Waltz, okupującej stanowisko Prezydenta Warszawy, można w zasadzie jedynie dziwić się jak bardzo cierpliwi są współcześni Warszawiacy i jak długo potrafili wierzyć, że za jej tzw. „działaniami” kryje się choć ziarnko czegoś pozytywnego dla ich miasta. Nie trzeba bowiem specjalnie się wysilić, aby wyraźnie ujrzeć, iż od samego początku tych nieszczęsnych rządów (czy może raczej „nierządów” – słowo brzydko się kojarzące, ale też i trafnie ukazujące sprzeczność tego, co robiła HGW z definicją słowa rządy) mamy do czynienia z kompletnym nieudacznictwem oraz skrajnym partyjniactwem. Za fasadą pustych frazesów ubieranych w retoryczne ozdobniki, za parawanem uśmiechów i tandetnego, acz nachalnego PR nie kryło się nic, po za chaosem, niekompetencją, arogancją oraz traktowaniem miasta i jego mieszkańców jak dojnej krowy, którą trzema wyeksploatować do końca. Prywata oraz partyjne rozpasanie osiągnęły tu szczyty, wyznaczając, zdaje się (zaciekła obrona HGW przez ludzi PO jednoznacznie to potwierdza) idealny model samorządowej „grupy trzymającej władzę”, jaki był od dawna marzeniem PO i wiszących u jej klamki klakierów, interesantów, specjalistów od „kręcenia lodów” oraz całej rzeszy urzędników pasożytujących na naszych podatkach. Warszaw skupiła niczym w soczewce całość „genialnego inaczej” świata PO. Przez ten czas stała się ona pośmiewiskiem nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Cofnęła się, miast skoczyć do przodu. Ale z czasem zabrakło pudru, aby dalej maskować trupa w szafie, jakim w fotelu prezydenta miasta była od początku HGW. Tanie chwyty wizerunkowe nie mogły już przysłonić bałaganu wynikającego ze skrajnej niekompetencji. Przykładów kompromitacji można podawać wiele i to w wielu dziedzinach. Z jednej strony na naszą gwiazdę spadały, jak jej się pewnie wydaje wszelkie plagi egipskie, z drugiej kłody rzucali jej zapewne pod nogi wszyscy, którzy nie byli w PO i orbicie (zdaje się, że nawet duch zmarłych się zawzięły). Wielokrotnie wody zalały tunel z Wisłostradą, zalewały się lub zapadały stacje metra (może z winy PiS, bo zapewne Śp. Lech Kaczyński tak je rozmieścił, aby nasz „stołeczny geniusz” się na tym poślizgnął; zapewne też on skrycie umieszczał żyły wodne w miejscach stacji, ku zgryzocie HGW). Kompromitacje z terminami budowy drugiej nitki metra (dla HGW i PO to przedsięwzięcie okazało się większe niż dla innych lot w kosmos), premie dla biernych, miernych, ale wiernych urzędników i samorządowców w sytuacji, kiedy miasto się zadłuża oraz dociska mieszkańców coraz to nowymi daninami, kompromitujące wspieranie przemarszu tzw. rosyjskich kibiców ulicami naszej stolicy w dniu wyparcia (w zasadzie to wymordowania) polskiej załogi Kremla (udało się HGW upodlić Polskę jak nikomu od wielu lat), paraliże komunikacyjne związane z kompletnie nieprzemyślanymi, nakładającymi się wzajemnie remontami, dofinansowywanie z pieniędzy publicznych budowanego przez prywatnego właściciela stadionu (no tak, ale w TVN warto się lansować, a jeśli pomogą w tym publiczne pieniądze to portfel skąpej Pani Prezydent nie ucierpi), kompromitacja śmieciowa, horrendalny wzrost cen oraz opłat itd. To tylko niektóre z dokonań naszej bohaterki. Że nie wspomnę już o żenującej próbie nie zapłacenia za bilet wstępu do Wilanowa (trudno już niżej upaść), przekształcenia Straży Miejskiej w swoją gwardię przyboczną od nękania mieszkańców, z których pieniędzy ta doszczętnie skompromitowana dziś służba się utrzymuje oraz gaszenia zniczy i wyrzucania kwiatów czy staruszek spod krzyża, pomysłach wprowadzania opłat za wjazd do centrum jak też rozciągania strefy płatnego parkowania do granic absurdu. Bark czasu i miejsca na pełną listę „sukcesów”.
Aż tu wreszcie ktoś nie wytrzymał. Nagle opadła coraz bardziej sfatygowana maska i nawet najwięksi niedowiarkowie zobaczyli w pełnej krasie żenujący obraz władzy HGW i jej wasali z PO. Padło mrożące krew w żyłach HGW słowo: referendum. Coś, co się jej nie mieściło w głowie stało się faktem. Ba mieszkańcy gremialnie wsparli tą ideę swoimi podpisami i już za kilka dni HGW położy głowę pod topór sprawiedliwości. Jeszcze jej koledzy z PO próbują opowiadać dyrdymały o jej zdolnościach, znany z mówienia nieprawdy Premier kombinuje jak tu przebić wyżyny swej arogancji i rozważa, aby na komisarza powołać znów HGW (plując tym samym w twarz warszawiakom), jeszcze kolega na stolcu przeznaczonym dla Prezydenta RP rzutem na taśmę próbuje zemścić się na Polakach (zdaje się, że bardzo on ich nienawidzi; czyżby targowica była dziedziczna?) i ograniczyć im prawo obywatelskie kombinując przy ustawie o referendum (tak, władza zawsze wie lepiej od obywateli, co dla nich dobre, a referendum jest dobre tylko wtedy, kiedy lud głosuje w nim za pomysłami władzy; podobnie jak zgromadzenia, dobre są tylko te, które organizuje lub popiera PO; resztę trzeba ograniczyć), jeszcze koledzy pod pompują HGW za zasługi dla niszczenia Warszawy, wybierając ją na szefową struktur PO w tym mieście, jeszcze po nawołują obłudnie do wyjazdu na grzyby i nie pójścia do urn (tak pamiętam jak drzewiej niejaki Donald Tusk i Komorowski Bronisław nawoływali wraz z platformerskim chórem, aby chodzić na wybory i referenda unijne), jeszcze powtórzą sobie dla mobilizacji hasło swoich ideowych guru „raz zdobytej władzy nie oddamy nigdy”, ale to już są gesty rozpaczy i niemocy. To już jest koniec – kołacze się myśl spychana dotychczas na odległy plan. I chwała za to inicjatorom tego referendum. I naprawdę mało mnie dziś interesują pobudki, jakie stały za każdym z włączających się w tą akcję samorządowców i polityków (bo nie ma co ukrywać, że w wielu przypadkach był to „lans” osobisty, próba ugrania politycznego zysku itp.). Każdy oceni ich sam. Ważne jest dla mnie, że może już nie będę musiał w Warszawie oglądać kolejnych tragifars HGW i jej „rozbójników”. Miasto bohater, gdzie krew znaczy każdą ulicę, stolica dużego europejskiego państwa, która została skazana na Prezydenta z jednej strony stojącego do patriotyzmu tyłem (by nie napisać tego mocniejszymi słowami), a twarzą do „czterech śpiących” oraz kilkuset maszerujących tej samej narodowości, z drugiej zaś wręcz wzorcowo nieudolnego i niekompetentnego w zarządzaniu, będzie miała kolejną szansę, aby naprawdę dołączyć do godnych swego miana europejskich stolic. Mam nadzieję, że próby politycznego „ugrywania” referendum mu nie zaszkodzą, zaś warszawiacy jednak wybiorą przyszłość dla siebie, nie zwracając uwagi na polityczne harce wokół samego referendum (teraz ojców sukcesu będzie wielu, mimo że ich wkład w zbieranie podpisów i samą promocję referendum bywał znikomy lub śmiesznie mały). Warszawiacy potrzebują bowiem nie tyle wielkiej polityki, a zbudowanego metra, zakończenia śmieciowej awantury, mniej wody w tunelach, drożnych ulic, miejsc parkingowych, niższych podatków i opłat oraz urzędników, którzy są u nich na służbie, a nie odwrotnie. Potrzebują gospodarza. Dlatego powinniśmy także mocno bronić idei referendum obywatelskiego, jako takiego. To ono bowiem przybliża nas do istoty zdrowego stosunku na linii władza-obywatel. Dzięki niemu bliżej nam do demokracji bezpośredniej, do modelu gdzie każdy wybrany do władzy człowiek odpowiada przed swoimi wyborcami przysłowiową „własną głową”, za to jak w ich imieniu sprawuje władzę. I jeśli robi to źle winien zostać natychmiast usunięty by nie szkodził. Demokratyczna władza ma być formą ułatwiającą nam życie, stworzoną przez nas dla naszej wygody (nie ma boskiego umocowania, jest w zasadzie pewną formą umowy na zarządzanie, a więc wykorzystajmy wszystko to, co można z nie wydobyć). Referenda nie tylko nie powinny mieć bardziej restrykcyjnych warunków progowych, ale zdecydowanie obniżone. A to tylko jeden z tematów niezbędnych dla budowania zdrowej Polski samorządowej i rządowej. Jednak to wszystko, jak widać, nie mieści się to w głowie HGW, członków PO i rzesz tępych urzędników. Oni chcą nam prawo do oceniania ich odebrać, budując swój prywatny, totalitarny folwark od poziomu samorządowego po centralny. Zapamiętajmy to, abyśmy sami sobie nie zrobili wyborczej krzywdy. Zapamiętajmy też te Panie z okienka straszące nas wizytami Policji i Straży Miejskiej, zapamiętajmy otoczenie HG, zapamiętajmy nadgorliwych Policjantów i Strażników Miejskich, bo łamanie przez nich prawa musi zostać ukarane.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Na koniec, tytułem dygresji, zapytam retorycznie. Czy pamiętacie jeszcze ile to mostów na Wiśle obiecywała wybudować PO? Pamiętacie, czego trzeba nie mieć, aby stawiać fotoradary? Pamiętacie obniżki podatków i hasło „by żyło się lepiej (tak dobrze jak dziś w Warszawie)? I co dziś mamy w Warszawie i nie tylko? Pamiętacie jeszcze program kosmiczny Donalda Tuska z okresu prezydencji? Jedyne, co z tego wyszło to „kosmiczne jaja” z Warszawą w roli głównej. Pani Hanno Gronkiewicz-Waltz rozumiem, że może nie mieć Pani za grosz wstydu oraz trzeźwego spojrzenia na swoje dokonania (tacy ludzie się zdarzają), ale nawet największy egocentryk może czasem coś zrozumieć, „kończ, wstydu oszczędź” i oszczędź Warszawę, bo przetrwała w gruzach wojnę, ale dalszych Pani działań „gospodarskich” na sto procent nie przetrwa.