9 lutego 1943 r. oddziały Hryhorija Perehijniaka „Dowbeszki-Korobki” wkroczyły do kolonii Parośla I i rozpoczęły pierwszy masowy mord UPA na Polakach w czasie II wojny światowej. Mordercy zabili ponad 155 osób nie oszczędzając dzieci i niemowląt.
Perehiniak został w 1939 r. skazany za zabójstwo polskie sołtysa. Podczas odsiadywania wyroku w celi towarzyszył mu Stepan Bandera, który pełnił funkcję przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Niewątpliwie miał on duży wpływ na późniejszego mordercę mieszkańców Parośli I.
Oddziały UPA w swojej zbrodniczej akcji posłużyły się podstępem. Podali się za oddział sowieckiej partyzantki. Kazali mieszkańcom położyć się w swoich domach i dać dobrowolnie związać, dzięki czemu uniknęliby zemsty Niemców za dobre przyjęcie sowietów.
Związanych Polaków potraktowano siekierami. Z okrutnej zbrodni ocalało 12 rannych osób.
Mordercy bohaterami Ukrainy
Przypomnijmy, że UPA była zbrojnym ramieniem Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, formacji o charakterze antypolskim i antysowieckim, która przed 1939 roku organizowała zamachy zarówno na polskich, jak i sowieckich urzędników i urzędy m.in. Bolesława Pierackiego, szefa MSW w 1934 roku. Odpowiedzialna jest także za polskie ludobójstwo na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej z lat 40. XX wieku. Od 2010 roku zarówno Bandera, jak i Roman Szuchewycz są tytułowani „Bohaterami Ukrainy”, które to tytuły nadał im prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko, a następnie zostały anulowane przez sąd. Nadal jednak dwaj zbrodniarze są konsekwentnie tak tytułowani u naszych wschodnich sąsiadów, gdzie po latach okupacji sowieckiej kult UPA przeżywa obecnie swój renesans. Wielokrotnie pisaliśmy o jego przejawach. Sprzeciw wobec kultu UPA wyraża zarówno Polska, jak i Rosja.