Student ASP wykonał rzeźbę z gipsu przedstawiającą sowieckiego żołnierza gwałcącego kobietę w ciąży. Rzeźba została ustawiona w nocy z soboty na niedzielę, a rankiem została usunięta przez policję. Autor pomnika stał się celem ataków medialnych, a sprawa trafiła do prokuratury. W obronie studenta ASP stanęli inni studenci z Gdańska.
Studenci należący do Niezależnego Zrzeszenia Studentów Uniwersytetu Gdańskiego wystosowali stanowisko w obronie ich kolegi z Akademii Sztuk Pięknych. Ostrze ich krytyki zostało skierowane przede wszystkim w stronę Ambasadora Rosji w Polsce, Aleksandra Aleksiejewa. Chodzi o słowa, które ukazały się na oficjalnej stronie internetowej ambasady, w których Aleksiejew wyraził swoje oburzenie czynem gdańskiego studenta ASP. – Jestem głęboko oburzony wybrykiem studenta gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych – pisze ambasador – który poprzez swoją pseudo sztukę znieważył pamięć ponad 600 tys. żołnierzy radzieckich, poległych w walce o wolność i niepodległość Polski –
Studenci NZS-u, powołując się na antykomunistyczne tradycje swojej organizacji, zarzucili ambasadorowi, że jego wypowiedź nosi znamiona kłamstwa historycznego. – W 1945 roku przekraczając granice Polski wojsko ZSRR – a na pewno jego dowództwo – nie działało z zamiarem wyzwolenia Polski spod jarzma nazistowskiego – czytamy w stanowisku studentów NZS UG – Walczyli oni o jak największą strefę wpływów w Europie – Stalin miał nadzieję na wprowadzenie komunistycznego porządku także w Polsce. Jedna okupacja przekształciła się w drugą (…) dobre relacje z Federacją Rosyjską powinny być kształtowane na prawdzie, a nie na kłamstwie –
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Studenci zauważają także, że czyn studenta ASP nie zasługuje na zainteresowanie sprawą prokuratora gdyż, zdaniem członków NZS UG, nie wyczerpuje znamion przestępstwa z art. 256 Kodeksu Karnego (propagowanie faszyzmu i totalitaryzmu). Dodatkowo stwierdzają, że zainteresowanie medialne sprawą jest nieproporcjonalne do czynu jakiego dopuścił się student ASP.
W czwartek prokuratura poinformowała o umorzeniu sprawy. Śledczy uznali, iż artysta nie nawoływał do nienawiści na tle różnic narodowościowych. Prokuratorzy uznali też, że artysta nie złamał art. 261 Kodeksu karnego, czyli „nie znieważył miejsca publicznego urządzonego w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego”. Śledczy stwierdzili natomiast, że mogło dojść do popełnienia dwóch wykroczeń: nieobyczajnego wybryku oraz „samowolnego użycia rzeczy”. Pod tym kątem sprawę ma zbadać policja.
fot. Maciej Kasprzyk/Wikimedia Commons