W najnowszym numerze „Gazety Wyborczej” na pierwszej stronie ukazał się artykuł Wojciecha Czuchnowskiego na temat ujawnienia tzw. zbioru zastrzeżonego IPN. Autor tekstu zatytułowanego „Zdradzili naszych szpiegów” uważa, że odtajnienie „zetki” doprowadzi do dekonspiracji szpiegów.
Artykuł skomentował prof. Sławomir Cenckiewicz, na którego temat poświęcono kilka linijek w tekście. Badacz wytknął „Gazecie Wyborczej”, że przyznają, iż funkcjonariusze SB są ich szpiegami. Wykpił również demonizowanie jego osoby.
Wyjaśnień, czym jest tzw. „zbiór zastrzeżony”, udzielił Grzegorz Wołk, historyk z Biura Badań Historycznych IPN. Na antenie TVP Info opowiedział o tym co możemy znaleźć w tzw. zbiorze zastrzeżonym.
Czytaj także: Zbiór zastrzeżony IPN - czego możemy się spodziewać?
Według Wołka większość dokumentów to akta osobowe funkcjonariuszy SB. Jest też część, która dotyczy spraw operacyjnych i szpiegowskich.
– To są różne dokumenty. Generalnie bardzo duża część to są teczki osobowe funkcjonariuszy SB, ich karty uposażeń. Część to są sprawy operacyjne z rozpracowywania np. różnych ambasad państw zachodnich. Mogą to też być różne sprawy szpiegowskie, które dotyczą okresu PRL-u z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych – stwierdził badacz.
Wyodrębniony zbiór właściwie przestał istnieć w czerwcu 2016 r. ze względu na nowelizacje ustawy o IPN. Materiały, które po nim pozostały są sprawdzane przez przedstawicieli służb i Instytutu Pamięci Narodowej. Ostateczną instancją, która rozstrzygać będzie zasadność opatrywania tych dokumentów klauzulami tajności będzie specjalna komisja powołana przez prezesa IPN. Zbiór zastrzeżony stanowił 430 metrów dokumentów.
Źr.: Facebook.com
Fot.: Youtube.com/Telewizja Republika