Deweloperzy biją rekordy w budowaniu nowych mieszkań, a Polacy kupują ich najwięcej w Europie. Sukcesywnie spada metraż, choć nie zmienia się oczekiwanie względem ich komfortu i funkcjonalności. Jak to pogodzić?
Kupujemy coraz więcej nowych, a przy tym mniejszych mieszkań. Polacy wyrośli na europejskich liderów rynku pierwotnego – dotyczyła go niemal połowa transakcji zawartych w 2016 roku. Na taki wybór wpływa fakt, że coraz częściej mieszkamy w pojedynkę lub bez dzieci. Nie zmieniają się tylko wymagania dot. mieszkania. – Oczekuje się, że małe mieszkania zapewnią niezbędny komfort i swobodę ruchu, a ergonomicznością nie będą ustępowały większym lokalom – mówi Magdalena Dymek z firmy Häfele, jednego z największych dostawców akcesoriów budowlanych i meblowych w Polsce. Skąd ta tendencja?
Mieszkaniowa hossa
Czytaj także: Łódź - polskie Detroit
Branża budowlana w Polsce przeżywa prawdziwą hossę – jak pokazują dane GUS, w marcu 2017 r. liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto, wzrosła o ponad 34% w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku. Nie ma też obaw o to, że budynki będą stały puste, czekając na nabywców. Polacy chcą kupować nowe mieszkania dużo chętniej niż ich europejscy koledzy – jak wynika z szacunków Eurostatu, transakcje na rynku pierwotnym to aż 48% udziału w ogólnej wartości sprzedanych nieruchomości. Pod tym względem wyprzedają nas tylko Malta oraz Cypr. Okazuje się jednak, że choć kupujemy więcej, to jednocześnie mniej – jeśli przeliczymy mieszkania na nabyte „metry”.
Ciasne, ale własne
Opierając się na danych Głównego Urzędu Statystycznego łatwo zauważyć, że deweloperzy odpowiadając na oczekiwania rynku, wnioskują o pozwolenia na budowę coraz mniejszych lokali. Od 2010 roku przeciętne mieszkanie w ofercie dewelopera „skurczyło się” aż o 8 metrów kwadratowych. Wybieramy mieszkania coraz bardziej kompaktowe oczekując, że będą równie wygodne i funkcjonalne co dużo większe lokale. Co szczególnie widać po aktualnych trendach aranżacyjnych. – Da się zaobserwować rosnące zainteresowanie rozwiązaniami pozwalającymi maksymalnie wykorzystać dostępną przestrzeń, uczynić ją wygodną, a przy tym pojemną. Polacy coraz większą uwagę poświęcają na przykład głębokim szufladom, czy górnym szafkom obecnym w zabudowie pod sam sufit – mówi Magdalena Dymek. Na wybór mniejszego mieszkania i sposób jego aranżacji w wyraźny sposób wpływają też siła nabywcza Polaków i zmieniający się model życia.
Mniejszy metraż, ta sama wygoda
Za średnią miesięczną pensję Polak może kupić ok. pół metra kwadratowego mieszkania. Oprócz argumentu finansowego dochodzi także głos rozsądku – większe mieszkania są nabywcom po prostu niepotrzebne. Jak to możliwe? Jak wskazują dane Eurostatu, w ostatnich latach znacznie zmieniła się sytuacja społeczno-demograficzna Polaków. Na przestrzeni 10 lat (od 2006 do 2015 r.) przybyło samotnie mieszkających Polaków – i to aż o 34%., do tego dochodzą pary mieszkające bez dzieci (wzrost o ponad 38%). Nabywcy nie oczekują więc dodatkowej przestrzeni, ale skutecznego wykorzystania metrażu kawalerki czy dwupokojowego mieszkania. – Należy spodziewać się wyższej sprzedaży rozwiązań zapewniających wielofunkcyjność mebli, jak okucia łączące funkcje biurka i łóżka, czy na przykład blatów wysuwnych, które na co dzień nie zajmują miejsca, a mogą posłużyć jako stolik do kawy, czy mini-biurko – mówi Magdalena Dymek z Häfele. I choć daleko nam do Hongkongu, gdzie hitem są nanomieszkania poniżej 20 mkw., wszystko wskazuje na to, że zainteresowanie małymi mieszkaniami i dedykowanymi im rozwiązaniami aranżacyjnymi, będzie rosnąć także w kolejnych latach.
Źródło: inf. prasowa