Postępowanie Unii Europejskiej, która nie uznała referendum w Katalonii skrytykował prezydent Serbii Aleksandar Vučić. Polityk porównał to do sytuacji z 2008 roku, kiedy to uznano niepodległość Kosowa. Jego zdaniem zachowanie UE jest przykładem „hipokryzji” i stosowania „podwójnych standardów”.
Referendum w Katalonii i wydarzenia z nim związane wywołały wielkie kontrowersje. W ogniu krytyki znalazły się nie tylko hiszpańskie służby i rząd tego kraju. Pojawia się coraz więcej głosów potępiających postępowanie Unii Europejskiej w tej sprawie.
Prezydent Serbii Aleksandar Vučić w kontekście niedzielnego głosowania przypomniał o jednostronnej deklaracji niepodległości Kosowa z 2008 roku i odłączeniu się tego terytorium bez referendum.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Aż 23 państwa członkowskie UE (w tym Polska), uznały istnienie Republiki Kosowa. Z kolei w październiku 2008 roku Komisja Europejska podpisała z Kosowem porozumienie finansowe, w wyniku którego na konto powstałej Republiki wpłynęło 122,7 mln euro.
Prawie 10 lat później odbyło się referendum niepodległościowe w Katalonii. Zostało uznane przez trybunał za niezgodne z konstytucją państwa. W tym przypadku Unia Europejska wyraźnie zachowuje dystans. Oczywiście krytykuje przypadki przemocy policji. Jednak z drugiej strony podkreśla, że są to wewnętrzne sprawy Hiszpanii, a referendum jest nielegalne.
„Jak to możliwe, że uznaliście secesję Kosowa za legalną, łamiąc przy tym prawo międzynarodowe i podstawy europejskiej praworządności?” – zapytał prezydent Serbii.
Na słowa serbskiego prezydenta zareagował rzecznik KE Margaritis Schinas. Według niego uznanie niepodległości Kosowa odbyło się w „bardzo specyficznym kontekście”. Polityk wskazał również, na zasadniczą różnicę: Hiszpania jest członkiem Unii Europejskiej, natomiast Serbia nie należała i w dalszym ciągu nie należy do struktur UE.
Zgodność deklaracji niepodległości Kosowa z prawem międzynarodowym zbadał Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze. W 2010 roku ustalono, że dokument ten był legalny, ponieważ w prawie międzynarodowym brak przepisów, które by takich deklaracji zabraniały. Obecnie Kosowo za państwo niepodległe uznaje 115 państw. Przeciwnego zdania są m.in. Serbia, Hiszpania, Rosja i Chiny.