Wczoeaj informowaliśmy na naszym portalu o rozgłosie, jaki uzyskała akcja „Różaniec do granic”. Przedsięwzięcie było szeroko komentowane zarówno w Polsce, jak i za granicą. Głos w całej sprawie zabrali m.in. dziennikarze brytyjskiej stacji telewizyjnej BBC, którzy na swojej stronie internetowej opublikowali artykuł określający inicjatywę jako „kontrowersyjną”. Dziś „Rzeczpospolita” informuje, że jeden z dziennikarzy niemieckiej gazety „Die Welt” stanął w obronie akcji odpierając argumenty jej przeciwników.
W BBC akcję „Różaniec do granic” nazwali kontrowersyjną. Katolików zachęcano do wyjazdu na wyznaczone wzdłuż granic punkty. Wszystko po to, by odmówić masową modlitwę za zbawienie Polski i świata – czytamy w tekście.
Kościelni hierarchowie twierdzą, że to wydarzenie czysto religijne, ale istnieją pewne obawy, iż można uznać je za poparcie odmowy polskiego rządu wobec wjazdu islamskich uchodźców na teren kraju – piszą autorzy w dalszej części.
Czytaj także: O różańcowej akcji Polaków mówi cały świat. Oto, jak nazwali ją Brytyjczycy... \"Istnieją pewne obawy...\
Do podnoszonych wyżej i podobnych argumentów odniósł się warszawski korespondent „Die Welt” Gerhard Gnauck. Jak wskazał, krytycy akcji obawiają się, że w ten sposób rozbudzane są nastroje antyrosyjskie i antymuzułmańskie. Rzeczywistość jest inna – napisał w poniedziałek na łamach niemieckiej gazety.
Dziennikarz przypomina, że akcja „Różaniec do granic” powstała z inicjatywy świeckich katolików z okazji zakończenia obchodów 100. rocznicy objawień fatimskich. Jego zdaniem organizatorzy nawiązali jednak też do rocznicy bitwy pod Lepanto, gdzie w 1571 roku kraje chrześcijańskie pokonały Turcję i „uratowały Europę przed islamizacją”. Ale czy oznacza to automatycznie, że akcja miała wymiar antymuzułmański?
Polski Kościół znajduje się od dawna w konflikcie z rządem, który, wykazując lodowate podejście, odrzucił propozycję sprowadzenia do Polski syryjskich sierot i osób rannych – pisze Gnauck.
Przytacza stanowisko organizatorów, wskazując że inicjatywa „nie jest wymierzona w Rosję, ani w islam”. Modlitwa „przeciwko czemuś” nie funkcjonuje, modlimy się „o coś – powiedzieli organizatorzy.
W Niemczech dyskutuje się zaciekle o stronach ojczystych i wykluczeniu, o kulturze wiodącej i wielokulturowości, a w Polsce modli się. W dawnych Prusach mówiło się: każdemu to, co się mu należy. Przy czym modlitwa i dyskusja wcale się nie wykluczają” – podsumowuje dziennikarz.
Źródło: rp.pl, wMeritum.pl