Kilka dni temu media na całym świecie obiegła informacja o katastrofie w jednym z ośrodków nuklearnych w Korei Północnej. Okazuje się, że zdarzenie ma dalsze konsekwencje. Meteorolodzy ostrzegają przed „radioaktywnym wiatrem”.
Do katastrofy miało dojść jeszcze 10 września po kolejnej próbie nuklearnej przeprowadzanej przez północnokoreański reżim Kim Dzong Una. Informacji w tej sprawie jest stosunkowo niewiele i są ze sobą sprzeczne. Do katastrofy miało dojść 10 września, ale niektóre media wskazują inne daty. Nawet agencja Reuters nie była w stanie ostatecznie potwierdzić tych doniesień.
Japońska telewizja poinformowała, że najpierw, w wyniku zawalenia tunelu, zginęło około 100 pracowników przebywających w bazie Punggye-ri. Gdy na miejscu pojawiła się ekipa ratunkowa, miało dojść do ponownego wstrząsu, który pogrzebał kolejną setkę osób. W sumie miało zginąć co najmniej 200 osób, ale ostateczny bilans jest owiany tajemnicą.
Czytaj także: Ogromna katastrofa w ośrodku nuklearnym w Korei Północnej! Setki zabitych
Okazuje się, że konsekwencje katastrofy mogą być o wiele bardziej poważne, niż się początkowo wydawało. Eksperci z Korei Południowej alarmują, że podczas zawalenia się tunelu mogło dojść do wycieku substancji promieniotwórczych. Według amerykańskich meteorologów coraz silniejszy wiatr z północy może wpłynąć na przeniesienie się nad Japonię powietrze skażonego substancjami promieniotwórczymi. Z powodu silnych podmuchów mogły się one przesunąć z poligonu na obszar znajdujący się nad Morzem Japońskim oraz samym kontynentem. Szczególnie zagrożone są wyspy Hokkaido oraz północna część Honsiu. Eksperci nie wykluczają, że „radioaktywny wiatr” przeniesie się w głąb kontynentu.
Źródło: wmeritum.pl; wprost.pl
Fot.: wikimedia/Lance Cpl. Andy Martinez