Agresywne zachowanie Rosji wobec Ukrainy spowodowało, że NATO zwiększyło liczebność swoich wojsk na wschodniej flance sojuszu. Niemniej jednak Moskwa nadal posiada wielką przewagę w regionie. Przypominają o tym analitycy z amerykańskiego ośrodka Rand Corporation.
Zdaniem wielu ekspertów, działania Rosji w ostatnich latach wskazują, że państwo to nie bez powodu rozwija swój potencjał militarny. Błyskawiczne odłączenie terytorium Krymu od Ukrainy i wojna hybrydowa, która do tej pory toczy się na wschodnim terytorium naszego sąsiada, potwierdzają, że państwa wschodniej flanki NATO nie mogą czuć się bezpiecznie.
Okazuje się, że pomimo wzmocnienia obecności wojsk Sojuszu Północnoatlantyckiego w krajach bałtyckich, nadal mamy do czynienia z dysproporcją sił…
Rosja ma olbrzymią przewagę
Na łamach dziennika Frankfurter Allgemeine Zeitung opisano raport autorstwa Rand Corporation. Amerykańscy analitycy podkreślają, że gdyby Rosja zdecydowała się na atak z zaskoczenia, wschodnia flanka NATO byłaby w stanie zmobilizować 32 tys. żołnierzy w pierwszych tygodniach walki, tymczasem agresor wysłałby armię składającą się z ok. 78 tys. wojskowych.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Dysproporcje nie sprowadzają się tylko do liczby żołnierzy. W raporcie porównano potencjał, który Sojusz byłby w stanie w krótkim czasie wysłać na wschód. Podczas gdy NATO byłoby w stanie szybko skierować na wschód 129 czołgów, Rosjanie na tym odcinku dysponują 757 czołgami.
Podobnie wygląda różnica w transporterach opancerzonych – 280 : 1276 na korzyść Moskwy. Jeszcze większą przewagę posiadają Rosjanie, jeśli chodzi o armaty stosunek sił to 1:270, w przypadku artylerii 1:11.
Jedyną sekcją w której NATO posiada wyraźną przewagę jest lotnictwo. Podczas gdy Rosjanie dysponują tylko 1251 samolotami, Sojusz posiada ich aż 5357, dzięki czemu – zdaniem autorów – uzyskałby szybką przewagę w powietrzu. Jednak czy byłoby to wystarczające do odparcia dobrze zaplanowanej inwazji?
Analitycy Rand Corporation wskazują, że jest to mało prawdopodobne, głównie z uwagi na zaawansowane systemy obrony przeciwlotniczej, które posiadają Rosjanie. Autorzy raportu przypominają, że Moskwa posiada ich ponad 600. Tylko najbardziej zaawansowane maszyny, takie jak F-35 mogłyby się czuć stosunkowo bezpiecznie.
Dlaczego nie zlikwidowano dysproporcji?
Amerykanie wskazują, że NATO w ostatnich latach nie było zaangażowane w obronę wschodniej flanki Sojuszu. Główną tego przyczyną były misje na Bliskim Wschodzie (m.in. Afganistan) oraz w Afryce. Dlatego właśnie inwestowano głównie w lekkie i szybkie pojazdy. Zupełnie inaczej niż Rosja.
Władimir Putin wyciągnął wnioski z konfliktu w Gruzji w 2008 roku i nastawił się na modernizację armii z naciskiem na sprzęt ciężki.
Ciekawa jest również konkluzja, którą dzielą się autorzy raportu. Przypominają o przewadze technologicznej i większych wydatkach na zbrojenia po stronie NATO, jednak uważają, że wyrównanie sił na Wschodzie będzie niezwykle trudnym przedsięwzięciem.
Sojusz Północnoatlantycki uważa, że Rosja może poczuć się zagrożona, jeśli zobaczy gwałtowne dozbrajanie wschodniej flanki NATO. Rand Corporation pisze wręcz, że Moskwa może uznać to za akt agresji. Dlatego właśnie Europa chce postawić na ostrożne zbrojenia przy jednoczesnej gotowości do dialogu z Rosjanami.