W naszej historii mamy dwie bitwy, które popularnie określane są mianem polskich Termopil. Jedną z nich jest obrona Wizny z 1939 roku, a drugą bitwa pod Hodowem z 1694 roku. I to właśnie rocznicę słynnego zwycięstwa z końca XVII wieku obchodzimy dziś.
Bitwa pod Hodowem to jedno z najsłynniejszych zwycięstw husarii i pancernych z XVII wieku. Wszystko rozpoczęło się od najazdu tatarskiego, którego celem było pozyskanie jasyru. Przeciwko nim wyruszyła królewska rota husarska Jana III Sobieskiego pod dowództwem cześnika koronnego Mikołaja Złotnickiego oraz królewska rota husarska marszałka Józefa Lubomirskiego. Obie stanowiły łączną siłę około 100 husarzy, a dodatkowo towarzyszyła im grupa około 300 pancernych.
Właśnie takie siły niedaleko wsi Hodów napotkały na tatarską straż przednią liczącą około 500-600 koni. Polacy szybko zorientowali się, że dopiero za nimi ciągną główne siły, więc zeszli z koni i wycofali się do wsi Hodów. Tam utworzyli prowizoryczną obronę i w 400 żołnierzy przez kilka godzin bronili się przed siłami tatarskimi liczącymi około 40 tysięcy osób.
Obrona była coraz trudniejsza, ale mimo to Polacy nie przystali na propozycję kapitulacji. Jak informuje Radosław Sikora w jednej ze swoich książek, gdy polskim żołnierzom skończyła się amunicja, zaczęli strzelać pistoletami naładowanymi… tatarskimi strzałami.
Ostatecznie Tatarzy, którzy stracili od 1 do 2 tysięcy żołnierzy zdecydowali o wycofaniu się do Kamieńca Podolskiego. Jeśli chodzi o polskie straty to nie są one dokładnie znane. Wiadomo, że zginęło mniej niż 100 żołnierzy, około 100 zostało też rannych. Dodatkowo trzy dni po bitwie w wyniku ran zmarł Konstanty Zahorowski, dowódca jednej z rot husarskich.
Czytaj także: Albania: Polacy odkryli zaginione miasto sprzed 2 tys. lat