Na Instagramie pojawił się krótki film znad Morza Bałtyckiego autorstwa internauty o nicku biegacz_portowy_hel. Mężczyzna zarejestrował fragment torów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że znajdują się one głęboko pod wodą. O sprawie poinformował TVN24.
To nagranie zaintrygowało wielu internautów. Grzegorz Elmiś, biegając po pobliskiej plaży zauważył podwodne konstrukcje. Postanowił przyjrzeć im się bliżej i uwiecznić znalezisko. Wkrótce opublikował w sieci film przedstawiający zalane wodą tory.
Internauci natychmiast zainteresowali się konstrukcją w Bałtyku. Pojawiły się pierwsze pomysły, odnośnie przeznaczenia torów. Oczywiście nie zabrakło żartów nawiązujących do teorii spiskowych. Niektórzy łączyli podwodne tory ze sprawą Złotego Pociągu i Bursztynową Komnatą.
Odkrycie Grzegorza Elmisia zostało nagłośnione przez TVN24. Dziennikarka stancji postanowiła dowiedzieć się więcej na temat tajemniczego znaleziska. Zagadkę „podwodnych torów” wytłumaczył Władysław Szarski, dyrektor Muzeum Obrony Wybrzeża.
„To prefabrykowane elementy o długości kilku metrów. Układano je doraźnie, by przetransportować jakieś cięższe elementy i załadować na statki bądź okręty” – mówił w rozmowie z TVN24. „Takie elementy układano, jak była taka potrzeba. Robili to Polacy przed wojną, a potem i Niemcy” – dodał.
Widoczne na nagraniach przęsła pochodzą najprawdopodobniej z lat 50. ubiegłego wieku. Tak przynajmniej twierdzi Artur Labudda, pasjonat kolei z którym skontaktowała się TVN24. Przypomniał on, że Hel był wówczas silnie ufortyfikowany, a podwodne tory były po prostu jednym ze sposobów przenoszenia ciężkich elementów.
Więcej na ten temat można znaleźć tu: Morze odsłoniło tory kolejowe. Na dnie, kilka metrów od plaży