Oczywiście chętnie bym się takiej roli podjął – powiedział Adam Bodnar w kontekście ewentualnej mediacji pomiędzy rządem i nauczycielami. Rzecznik Praw Obywatelskich w rozmowie z TVN24 zasugerował również inne rozwiązanie z dwoma mediatorami.
Strajk nauczycieli trwa już od pięciu dni i nic nie wskazuje jego rychły koniec. Związkowcy w dalszym ciągu domagają się podwyżek, a jednocześnie uważają, że wzrost wynagrodzeń zaproponowany przez rząd jest zbyt niski. Uczestnicy protestu coraz częściej mówią o potrzebie mediacji. Kilka dni temu szef ZNP zaproponował nawet, aby tego zadania podjął się Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Jakie jest jego stanowisko w tej sprawie?
Bodnar odniósł się do sytuacji w programie „Fakty po Faktach” w TVN24. „Do tanga trzeba dwojga. Mediator to osoba, która musi być akceptowana przez obie strony konfliktu, do której obie strony muszą mieć zaufanie, żeby z tą osobą rozmawiać i ją zaangażować w cały proces” – podkreślił.
Czytaj także: Strajk nauczycieli. Szkoła w Zambrowie zawiesza protest
RPO zauważył, że do przeprowadzenia mediacji potrzebna jest również zgoda rządu. Tymczasem nie jest tajemnicą, że PiS niechętnie podchodzi do inicjatyw Adama Bodnara. „Powstaje pytanie, (…) czy ja do tego bym się nadawał, biorąc pod uwagę różnego rodzaju zdarzenia z czasu całej mojej kadencji. Jeżeli rząd wielokrotnie mówił, że gdyby mógł, to by mnie odwołał, to nie jest najlepsza rekomendacja” – zauważył.
Bodnar, dopytywany o swoje stanowisko, zapewnił, że podjąłby się roli mediatora. Niemniej jednak zaproponował, aby oprócz niego w tej roli wystąpił także Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak.
„Wyrażam pełną gotowość wystąpienia w takiej roli [mediatora – red.]. Może należałoby stworzyć wspólną inicjatywę razem z Rzecznikiem Praw Dziecka, ale to nie może być tak, że inicjatywa wypływa tylko i wyłącznie ze strony związkowej, a rząd w tym temacie milczy” – dodał.
Cały program jest dostępny TUTAJ
Strajk nauczycieli
Ogólnopolski protest w oświacie trwa już od pięciu dni. Reprezentowani przez związkowców nauczyciele domagają się radykalnej podwyżki płac. Początkowo postulowali 1000 złotych od stycznia, jednak w trakcie rozmów z przedstawicielami strony rządowej zmodyfikowali swoje żądania. Obecnie domagają się 15 proc. podwyżki od stycznia oraz 15 proc. od września.
Tymczasem rząd proponuje prawie 15 proc. w 2019 roku. Jednocześnie zaoferowano plan systematycznego wzrostu płac w najbliższych latach w połączeniu ze wzrostem pensum (czasu spędzanego przez nauczyciela przy tablicy). Rządowe propozycje zakładają, że do 2023 roku pensja nauczyciela dyplomowanego wynosiłaby 7700-8100 złotych, a pensum wzrosłoby w tym samym okresie z 18 godzin obecnie do 22-24.
Źródło: TVN24, wMeritum.pl