Temat ozusowania tzw. umów śmieciowych wrócił na salony, a nowa rzeczniczka rządu przyznała, że nigdy nie będzie dobrego czasu na ozusowanie umów, ale jest to konieczne. W związku z tym pytam – dlaczego robić coś co uderzy w tysiące polaków, a tym samym w gospodarkę? Chyba tylko jeden Tusk wie o co chodzi.
Dwa lata temu Małogarza Kidawa-Błońska zyskała ksywę „profesor ekonomii” za słynną wypowiedź dotyczącą pozytywnego wpływu jaki ma podnoszenie podatków na gospodarkę. Prawnuczka Władysława Grabskiego najwyraźniej znów nie odrobiła lekcji z ekonomii, ponieważ próbuje wmówić nam, że ozusowienie śmieciówek jest konieczne, gdyż nie można pozwolić na pozostawienie tych, którzy pracują na takich umowach bez świadczeń socjalnych. Dla kogoś, kogo to nie dotyczy lub zwyczajnie jego wiedza o ekonomii kończy się przy wydawaniu reszty w warzywniaku to może wydawać się logiczne. Jednak jeśli spojrzymy na to z perspektywy początkującego przedsiębiorcy (zwłaszcza młodego) pomysł ten wydaje się niedorzeczny.
To nie jest kraj dla przedsiębiorców
Czytaj także: Korwin-Mikke: UE jest trupem demograficznym i gospodarczym
Przyznam szczerze, że piszę ten tekst z perspektywy młokosa, który stawia pierwsze jako przedsiębiorca. No może nie całkiem, bo zaporowy ZUS skutecznie uniemożliwia mi prowadzenie działalności gospodarczej (wiadomo – ograniczony czas pracy to ograniczone zarobki). Na szczęście do tej pory miałem do dyspozycji umowy o dzieło lub umowy zlecenie, ale i ten przywilej rząd Donalda Tuska chce mi zabrać. W sumie szkoda, bo w końcu Skarb Państwa również traci swoje 20% haraczu.
Wydaje mi się, że premier chyba sam dokładnie nie wie po co właściwie ten ZUS dla „śmieciówek”. Umowy o dzieło zazwyczaj podpisują osoby o najniższych zarobkach, freelancerzy i artyści. Są to więc skrajnie różne grupy, przy czym największa z nich – czyli młodzi ludzie z mizernymi pensjami stracą najwięcej. Dlaczego? Powód jest prosty – skoro pracodawcom nie opłacało się zatrudnić takiej osoby na umowę o pracę to dodatkowe koszty związane ze składką do ZUS również czynią zatrudnianie pracownika nieopłacalnym. Efektem tego będzie jeszcze większe bezrobocie i zastój gospodarki. W tym drugim przypadku problemy się spotęgują, gdyż mniejsze zatrudnienie przełoży się na niższe obroty i niższe dochody przedsiębiorców co jest krokiem w stronę recesji. Nie trzeba być ekonomistą, żeby to zrozumieć, ale będąc premierem wypadałoby co nieco na ten temat wiedzieć.
Podatki? Zapłacę. Tylko pozwólcie mi na nie zarobić
Ja rozumiem, że rząd zgubił miliony i musi dodatkowo oskubać obywateli. Jednak szczerze mówiąc wolałbym żeby na rok lub dwa obciąć wydatki niż kazać mi płacić zryczałtowaną daninę na coś czego prawdopodobnie nigdy nie dostanę (bo przy obecnych prognozach demograficznych i gospodarczych prawdopodobnie obiecanej emerytury nikt mi z pustej kasy nie wypłaci lub wiek emerytalny będzie tak wysoki, że jej nie dożyję). Powiem więcej – zapłacę podatki jeśli trzeba tylko niech Państwo pozwoli mi zarabiać. Bo przecież obecnie nie tylko ja tracę, ale jak mawia Pan Janusz Korwin-Mikke – mój właściciel.
Autor: Łukasz Rosicki, Twoje Siemianowice.pl
Fot. Wistula / wikimedia commons