Światowy koncern Google potwierdził, że zatrudnia językoznawców. Ich zadaniem jest analiza materiałów dźwiękowych pochodzących z urządzeń należących do użytkowników.
Sprawa stała się głośna po tym, jak jeden ze współpracowników Google ujawnił, że koncern nagrywa rozmowy użytkowników. Mężczyzna pracował jako ekspert pomagający w rozwijaniu sztucznej inteligencji w stronę lepszego rozpoznawania języka holenderskiego.
Czytaj także: Współzałożyciel Apple radzi usunąć konto na Facebook. „Tego nie da się zatrzymać!”
Pracownik ujawnił, że koncern nagrywa rozmowy osób korzystających z Google Home, czyli inteligentnego głośnika, który jest odpowiednikiem Alexy od Amazona. Oficjalnie nagrania są przekazywane ekspertom od języków, których praca ma służyć ulepszeniu oprogramowania.
Google potwierdza
Co zaskakujące, Google potwierdził, że taka praktyka istotnie ma miejsce. Zaznaczono jednak, że użytkownicy wyrazili na to zgodę, zatwierdzając politykę prywatności. Znajduje się w niej zapis „Prosimy o twoją zgodę na kolekcjonowanie twojej aktywności głosowej do celów rozpoznawania mowy”.
Nie ma tak jednak informacji o tym, że takie nagrania mogą być udostępniane innym ludziom, a tak jest w tym przypadku. Jak zapewnia rzecznik prasowy firmy, do ekspertów trafia zaledwie 0,2 proc. zgromadzonych nagrań. Poza tym nie ma danych, które pozwoliłyby na identyfikację nagranych osób.
Czytaj także: Bitwa kibiców w Bratysławie. Zatrzymano kilkudziesięciu Polaków
Ekspert, który nagłośnił sprawę alarmuje dodatkowo, że nagrywane osoby mogą sobie w ogóle z tego nie zdawać sprawy. Przyznał, że otrzymał nagrania, na których słychać sprzeczkę między dwoma osobami, mężczyznę wyszukującego treści pornograficznych, a także kobietę krzyczącą na swoje dziecko.
Źr. wprost.pl