W Ameryce Łacińskiej od kilku tygodni producenci stosują wzmożone środki ochronne przed skażeniem bananowców. I informują, że już teraz koszty produkcji wzrosły o 0,15 USD na kartonie. Według części ekspertów, w tej sytuacji, a także w dłuższej perspektywie zmniejszenie podaży jest realne i może skutkować podwyżkami. Jednak importerzy uspokajają, że obecnie nie ma zagrożenia dla łańcucha dostaw. Niemniej ceny mogą pójść w górę z uwagi na wysoki sezon. Z kolei zdaniem innych obserwatorów rynku, tuż przed świętami w sklepach będzie drożej z powodu samego ryzyka rozprzestrzeniania się chorób. W zależności od tego, jak poradzą sobie plantatorzy, ten wzrost może wynieść nawet do 50%. I to będzie długofalowy problem dla całej Europy.
Grzyb Fusarium Tropical Race 4 (TR4), wykryty niedawno w Kolumbii, poważnie zagraża stabilności globalnego przemysłu bananowego, który jest silnie uzależniony od dostaw z Ameryki Łacińskiej i Karaibów. Stamtąd pochodzi prawie 92% bananów sprzedawanych na całym świecie w systemie Sprawiedliwego Handlu Fairtrade. Rządzący, plantatorzy, badacze, detaliści i przedstawiciele organizacji międzynarodowych mocno zmobilizowali się do walki o utrzymanie produkcji popularnych owoców.
– Naukowcy jeszcze nie znaleźli skutecznego sposobu na powstrzymanie grzyba, który jest zabójczy dla bananów i doszczętnie niszczy nasze plantacje. Gdy tylko znajdzie się w glebie, nie można go już niczym usunąć. W okolicy występują też inne niebezpieczne choroby dla upraw. Najbardziej rozpowszechniona jest tzw. czarna sigatoka, która nie jest aż tak groźna, jak ww. grzyb. Producenci mogą pozbywać się jej za pomocą agrochemikaliów lub innych praktyk rolniczych – mówi Nicolas Leger z CLAC, sieci producentów dostarczającej na światowy rynek ponad 90% bananów z certyfikatem Fairtrade.
Jak podkreślają plantatorzy, choroba może łatwo się rozprzestrzenić, np. za pomocą cząstek gleby, skażonych narzędzi, butów, odzieży, pojazdów, zwierząt czy wody. Zarodniki grzyba pozostają żywe w ziemi przez dziesięciolecia i nie da się ich zniszczyć. Dlatego władze Kolumbii wdrożyły zaostrzone procedury bezpieczeństwa biologicznego w całym kraju. W regionie La Guajira, gdzie wykryto dwa przypadki, poddano kwarantannie zarażone gospodarstwa i zlikwidowano ponad 150 hektarów upraw. Pod ścisłym nadzorem pozostaje też sąsiednia Magdalena oraz największy obszar produkcji – Urabá.
– W dłuższej perspektywie zmniejszenie podaży bananów na rynku może skutkować podwyżkami, jednak na tym etapie nie sposób oszacować ich skali. Walka z chorobotwórczym grzybem wymaga dodatkowych nakładów finansowych i ciężkiej pracy. Producenci nie powinni być w niej osamotnieni. Nawet bez zagrożenia Fusarium zmagają się z wieloma trudnościami, zwłaszcza z powodującymi lokalne powodzie ulewnymi deszczami – zwraca uwagę Krzysztof Rączkowiak z Fairtrade Polska.
Widmo podwyżek
W Kolumbii, Ekwadorze, Panamie, Peru i Republice Dominikańskiej producenci bardzo poważnie traktują groźbę zarażenia TR4. Wdrożyli środki zapobiegawcze i ochronne, zgodnie z którymi egzekwują systemy dezynfekcji przy wejściach i wyjściach z farm. Plantatorzy wspominają też o każdorazowym odkażaniu pojazdów. Według lokalnych szacunków, koszty zagrożonej produkcji zwiększyły się już o 0,12-0,15 USD na kartonie bananów o wadze 18 kg. A to z pewnością nie koniec.
– Taki koszt za pudełko to już dużo. Oczywiście tej różnicy nie odczujemy z dnia na dzień. To jest ogromny globalny biznes, w którym uczestniczy wielu graczy. Jeżeli łańcuch będzie zagrożony, to dostawcy i odbiorcy zaczną partycypować w rosnących wydatkach. Bez względu na dalszy rozwój sytuacji, banany na pewno zdrożeją w naszych sklepach przed Bożym Narodzeniem. Już samo ryzyko utraty upraw i zamknięcia kolejnych farm mocno oddziałuje na rynek. Podwyżki w Polsce mogą wynieść od kilku do nawet pięćdziesięciu procent, w zależności od tego, jak poradzą sobie plantatorzy – komentuje dr Maria Andrzej Faliński, niezależny ekspert rynku detalicznego.
Zdaniem Andrzeja Hajduka z firmy Artfoods, która importuje owoce z całego świata, obecnie nie ma bezpośredniego zagrożenia dla łańcucha dostaw. Na rynku może być trochę mniej towaru, co podniesie ceny w najbliższych miesiącach, ale nie z powodu choroby panamskiej, tylko z uwagi na zbliżający się wysoki sezon. Tak jest każdej jesieni. Wzrost kosztów produkcji, spowodowany zaostrzeniem środków ochronnych na plantacjach, nie powinien spowodować dodatkowych podwyżek. Mogą je wprowadzić ewentualnie sieci handlowe, np. wykorzystując obecną sytuację i doniesienia medialne.
Tanie jak banany
– Producenci znajdują się pod nieustanną presją cenową ze strony kupców. Tanie banany przyciągają do sklepów konsumentów, którzy przy okazji dokonują również innych zakupów. Prowadzi to do tego, że rolnicy ponoszą niewspółmierne środowiskowe, społeczne i finansowe koszty produkcji. Jest to szkodliwe nie tylko dla właścicieli plantacji i pracowników najemnych, ale zagraża również stabilności dostaw. Informacje o fatalnej sytuacji plantatorów docierają do nas bardzo rzadko, bo banany uprawia się w odległych krajach – stwierdza Krzysztof Rączkowiak.
Jak wynika z raportu, opracowanego przez ekspertów z firmy Hiper-Com Poland i aplikacji Zdrowe Zakupy, na polskim rynku od początku 2017 roku do połowy br. średni koszt zakupu bananów w promocji zmniejszył się o nieco ponad 5%. Natomiast minimalne wartości cenowe podniosły się o zaledwie 0,28%. Tylko maksymalne ceny promocyjne bananów znacząco poszły w górę, tj. o blisko 41%.
– Mierzymy się z wieloma wyzwaniami, w tym m.in. ze zmianami klimatycznymi. Susze, powodzie czy huragany wpływają na wydajność i jakość owoców. Dlatego od wielu lat koszty produkcji stale rosną. I to już dawno powinno przełożyć się na ceny bananów w polskich sklepach. Jednak sprzedawcy detaliczni w Europie starają się za wszelką cenę oferować swoim klientom jak najtańsze towary. Dlatego trudno nam przewidywać podwyżki nawet w tak trudnej sytuacji jak obecnie – przyznaje Nicolas Leger.
Jak przewiduje dr Faliński, banany przestaną być tanie, gdy zabójczy dla nich grzyb faktycznie rozprzestrzeni się w Ameryce Łacińskiej. Wówczas być może zaczniemy sprowadzać te owoce na dużą skalę z innych części świata, np. z Azji czy z Maroka, drogą lotniczą. W opinii eksperta, należy brać pod uwagę taki scenariusz. Natomiast nie warto martwić się tym, że banany wyginą. Takie fatalistyczne wizje, które pojawiają się ostatnio w mediach, są mocne przesadzone. Prowokują panikę i bezsensowne podwyżki. Tymczasem plantatorzy szacują, że około 80% bananów uprawianych na całym świecie może być już dotkniętych TR4.
Czytaj także: Naukowcy wykryli mikroplastik w powietrzu w Krakowie
Źr.: Materiały prasowe