Parlament Europejski przyjął rezolucję ws. praworządności w Polsce. Eurodeputowani wzywają unijne instytucje do podjęcia zdecydowanych działań w tej sprawie. Tymczasem premier Mateusz Morawiecki przekonuje, że stosunki na linii Warszawa-Bruksela są obecnie na zupełnie innym poziomie.
Parlament Europejski przyjął rezolucję ws. praworządności 17 września. Eurodeputowani wezwali Radę Europejską oraz Komisję Europejską do podjęcia działań na rzecz ochrony praworządności w Polsce. Autorzy domagają się wykorzystania procedury z art. 7 ust. 1 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
Wyniki czwartkowego głosowania w PE skomentowała była premier Beata Szydło. „17 września to dla Polski symboliczna i tragiczna data. Tymczasem właśnie ten dzień wybrano w PE na podjęcie wrogiej i kłamliwej rezolucji wobec Polski” – napisała europosłanka PiS.
Szydło ubolewa, że rezolucję poparła grupa eurodeputowanych opozycji (poza PSL). „Tekst rezolucji jest tak przesycony kłamstwami, że trudno w ogóle go skomentować. Wstyd dla europosłów, którzy za tym głosowali” – dodała była premier.
Morawiecki: Temperatura sporu jest już zupełnie inna niż kiedyś
Do rezolucji odniósł się także szef rządu Mateusz Morawiecki. – My z Unią Europejską nie mamy właściwie żadnych istotnych jakichś sporów z naszej perspektywy – stwierdził na konferencji prasowej z premierem Litwy.
Zdaniem premiera, UE nie rozumie „konieczności reformy wymiaru sprawiedliwości”. – Ten brak zrozumienia staramy się nadrabiać. Jak widać ta temperatura sporu jest już zupełnie inna niż kiedyś, więc ja się nie niepokoję o naszą wspólną przyszłość – stwierdził.
Źródło: Twitter, TVP Info