Dotychczasowa polityka Niemiec została brutalnie zweryfikowana przez Władimira Putina. Przyparty do muru Berlin zmienia źródła energetyczne i… sprowadza na siebie krytykę Francji. Dostało się byłej kanclerz Angeli Merkel.
Inwazja Rosji na terytorium Ukrainy doprowadziła do diametralnych zmian w polityce zagranicznej państw Europy Zachodniej. Dotyczą one zwłaszcza sektora energetycznego.
Nie jest bowiem tajemnicą, że w ostatnich latach nastąpiło zacieśnienie współpracy z Rosją w tym zakresie. Najbardziej jaskrawym przykładem są Niemcy i gazociągi Nord Stream.
Teraz, w obliczu wojny i agresji rosyjskiej, Berlin zmienia strategię i gorączkowo poszukuje surowców mogących zastąpić dotychczasowe źródła.
Produkowanie energii z węgla nie podoba się jednak… Francuzom. Napisał o tym Gaetan de Capele w „Le Figaro”. „Niemcy, podobnie, jak inne samozwańcze pupilki transformacji ekologicznej (Holandia, Austria) są w tym samym punkcie — powiązani z Kremlem, stoją w obliczu braku dostaw energii” – wyjaśnia autor.
W tym kontekście Capele uderza zwłaszcza w byłą kanclerz, która jego zdaniem ponosi znaczącą odpowiedzialność za kształt dzisiejszej geopolityki. Zwłaszcza za ogromne wpływy Władimira Putina. „Brawo, pani Merkel!” – napisał dziennikarz „Le Figaro”.
W dalszej części artykułu dziennikarz przytoczył również przykład swojego kraju, który, w jego opinii, może zachować suwerenność energetyczną. „Francja ma atuty, których inni nie mają: potężną flotę jądrową – wprawdzie częściowo i czasowo niedziałającą, ale ważniejszą niż kiedykolwiek, oraz duże firmy (EDF, TotalEnergies, Engie) produkujące energię” – ocenił.
Tymczasem Angela Merkel zadeklarowała swoją gotowość do pomocy w rozwiązaniu konfliktu zbrojnego Rosji z Ukrainą. Jednak wyjaśniła, że w tej chwili jej propozycja nie jest podnoszona. Co więcej, była kanclerz zasugerowała, że jej odejście mogło mieć wpływ na decyzję o agresji Rosji na Ukrainę.