Chyba najbardziej wyrazistym przykładem postaci robiącej sporo szumu wśród zwolenników idei prawicowo-wolnorynkowych jest redaktor Piotr Szumlewicz, lewicowy publicysta i doradca ekonomiczny OPZZ, promujący swoje neosocjalistyczne pomysły na gospodarkę i wchodzący w ostre polemiki ze wszystkimi, z którymi się nie zgadza – a zgadza się z mało kim – twierdzi Tomasz Malinowski ze Stowarzyszenia KoLiber
Piotr Szumlewicz jest bez wątpienia postacią barwną, a przy tym zdecydowanym przeciwnikiem szeroko pojętych idei prawicowo-wolnorynkowych. Jednocześnie sztampowość i przewidywalność jego tez i zachowań czyni z niego ulubionego „chłopca do bicia” środowiska związanego z tymi ideami. W internecie można więc znaleźć dziesiątki nagrań, memów i facebookowych fanpejdżów wyśmiewających to, że „Szumi nie rozumi”, „dokonuje samozaorania” albo oskarżających go o trolling. Każda jego publiczna wypowiedź jest szeroko komentowana, krytykowana i wyśmiewana. Widać zatem, że działalność Piotra Szumlewicza nie jest jedynie przedmiotem pasywnego odbioru, ale prowokuje odbiorców do reakcji w postaci formułowania własnych stanowisk dotyczących tej postaci, podejmowania działań inspirowanych przez nią (choć pozostających z nią w sporze) i tworzenia własnych treści merytorycznych i kulturowych odnoszącej się do Szumlewicza. Warto przy tym zauważyć, że z takim odbiorem redaktor Szumlewicz spotyka się niemal wyłącznie w środowisku wolnorynkowym – w środowiskach lewicowych jest odbierany jako jeden z wielu publicystów, natomiast opinii publicznej jest niemal nieznany.
Po przedstawieniu fenomenu odbioru Piotra Szumlewicza w szeroko pojętym środowisku wolnościowym przejdźmy do analizy tego odbioru. Należy zadać sobie trzy pytania: o przyczynę takiego, a nie innego odbioru tej postaci; o cel przyświecający odbiorcom, którzy przy okazji stają się też twórcami komentarzy, dyskusji i memów nt. Szumlewicza; wreszcie o przewidywane efekty takiej reakcji tychże odbiorców.
Dlaczego „Szumi nie rozumi”?
Zarys przyczyn silnej reakcji środowisk prawicowych i wolnościowych na osobę i działalność Piotra Szumlewicza przedstawiłem już częściowo powyżej, teraz tylko go trochę pogłębię.
Pierwszą i najbardziej oczywistą przyczyną silnej reakcji środowisk prawicowo-wolnościowych na osobę i działania Piotra Szumlewicza jest niezgoda z głoszonymi przez niego poglądami. Piotr Szumlewicz nie ukrywa tego, że jest lewicowcem, wrogiem idei prawicowych, kapitalizmu, wolnego rynku, religii katolickiej, zwolennikiem bardzo daleko idącej interwencji państwa zarówno w gospodarkę, jak i w życie prywatne obywateli, dokonywanej w imię równości i postępu społecznego – te poglądy są nie do przyjęcia przez osoby związane ze środowiskiem prawicowo-wolnościowym.
Drugą przyczyną silnej reakcji na Piotra Szumlewicza jest rzeczywista lub pozorna łatwość obalenia jego tez, które dla wielu wolnościowców wydają się na tyle wewnętrznie sprzeczne, że nawet dziecko potrafiłoby z nimi skutecznie polemizować. Znamienna w tym kontekście jest nazwa jednego z facebookowych fanpejdży: „Szumi nie rozumi”, który prezentuje wyjątkowo zaskakujące wypowiedzi Szumlewicza, sugerując przy tym, że ich autor cierpi na zaburzenia podstawowych procesów myślowych.
Trzecią wreszcie przyczyną omawianego zjawiska jest zamiłowanie do gorących dyskusji, a często wręcz ognistych sporów, jakie wykazuje wiele osób związanych ze środowiskiem wolnościowym. Wprawdzie tego rodzaju zamiłowanie do dyskusji na tematy polityczne jest powszechne wśród młodych osób interesujących się polityką, jednak wydaje się, że w środowiskach wolnorynkowych cieszy się szczególną popularnością z uwagi na wpływ Janusza Korwin-Mikkego i jego zwyczaj „masakrowania” przeciwników.
Zobaczcie, on nie ma racji
Również cele, które osoby należące do środowiska wolnościowego chcą osiągnąć poprzez atakowanie Piotra Szumlewicza, można z grubsza sprowadzić do dwóch podstawowych.
Pierwszym celem jest wykazanie, że redaktor Szumlewicz nie ma racji w swoich tezach. Skoro zaś nie ma racji, a jego poglądy są po pierwsze przeciwstawne poglądom mówiącego, a po drugie w jego opinii realizacja tych poglądów przyniosłaby szkodliwe skutki społeczno-gospodarcze, to należy obalić tezy Szumlewicza przez wykazanie jemu samemu i jego zwolennikom, że się mylą. W ten sposób młody wolnościowiec dołoży swoją cegiełkę do walki ze szkodliwymi ideami współczesnej lewicy i pomoże promować idee wolnościowe.
Drugim celem jest ośmieszenie Piotra Szumlewicza. Służyć temu ma wyśmianie jego i jego poglądów, wyolbrzymienie jego tez, zrobienie z nich i z postaci Szumlewicza bohaterów memów, wybranie wyjątkowo sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem cytatów i wzbogacenie ich o niepochlebne zdjęcia Szumlewicza. Służy to dwom celom bardziej dalekosiężnym: po pierwsze, ma wytworzyć w osobach postronnych wizję redaktora Szumlewicza jako postaci komicznej i niepoważnej, a jego poglądów jako bełkotu wariata, i w ten sposób utrudnić zakorzenienie się tych poglądów w społeczeństwie. Po drugie zaś, często cele autora są daleko bardziej przyziemne – chce on po prostu „pokręcić sobie bekę” kosztem Szumlewicza, „potrollować” albo zyskać poklask środowiska za wyjątkowo celne „zaoranie”.
Szumlewicz konsoliduje wolnościowców
Przejdźmy wreszcie do omówienia spodziewanych efektów ataków na Piotra Szumlewicza ze strony środowisk wolnościowych. Można tu wyodrębnić dwa podstawowe przewidywane efekty – i pokusić się od razu o ich ocenę. Jeden z tych efektów będzie więc pożądany, drugi zaś szkodliwy z punktu widzenia siły środowiska wolnościowego.
Jak wiadomo, nic tak nie łączy jak wspólny wróg. Postać Piotra Szumlewicza, będącego takim wspólnym wrogiem całego szeroko rozumianego środowiska wolnorynkowego – od agorystów i paleolibertarian, przez liberałów klasycznych i konserwatywnych, wolnorynkowych konserwatystów, aż po narodowców-wolnorynkowców – a także powszechna niechęć do niego, wyrażana w komentarzach, dyskusjach i memach, może być czynnikiem działającym spajająco na środowisko, które jest silnie rozproszone organizacyjnie i ideowo. Możemy się nie zgadzać co do oceny instytucji państwa, wizji społeczeństwa albo stosunków między tradycją a postępem społecznym, możemy wchodzić w niekończące się spory dotyczące postaci Janusza Korwin-Mikkego albo Jarosława Gowina, możemy wykłócać się o możliwość i zasadność obniżki tego czy innego podatku, prywatyzacji tej lub innej sfery kompetencji państwa – ale zawsze możemy wspólnie ponabijać się z Szumiego. A skoro zdołaliśmy się wspólnie z niego ponabijać, to może zdołamy też porozmawiać o innych problemach i porozumieć się mimo różnic. Pierwszym, pozytywnym efektem ataków na Piotra Szumlewicza jest więc konsolidacja środowisk wolnorynkowych.
Przejdźmy teraz do drugiego efektu – efektu, który należy ocenić jako szkodliwy. Jak zaznaczyłem na wstępie, Piotr Szumlewicz jest postacią bardzo popularną w środowiskach wolnościowych (choć jest to popularność jednoznacznie negatywna), ale prawie kompletnie nieznaną szerokiej opinii publicznej. Gdyby Szumlewicz stał się postacią lepiej rozpoznawalną, jego tezy miałyby możliwość dotarcia do znacznie większej grupy potencjalnych odbiorców i prawdopodobnie część z nich zdołałyby przekonać. Nawet jeśli większość odbiorców odrzuciłaby tezy Szumlewicza, to mimo wszystko nastąpiłoby przesunięcie w lewo dyskursu dopuszczalnego w głównym nurcie przez włączenie do niego poglądów podobnych Szumlewiczowym. Rezultatem byłoby więc paradoksalnie zwiększenie oddziaływania poglądów Szumlewicza na społeczeństwo i utrudnienie propagowania poglądów i rozwiązań wolnościowych. Wydaje się, że taką tendencję widać już dziś, co można wnieść po oglądalności programu „Ja panu nie przerywałem”, w którym Szumlewicz jest jednym z prowadzących, a który jest jednym z podstawowych nośników poglądów Szumlewicza w mediach.
Zła metoda, złe efekty
Posiadam zbyt mało danych, aby móc realnie ocenić zasięg i natężenie występowania drugiego z opisanych efektów, więc powyższe rozważania można potraktować jak suchą spekulację. Osobom związanym ze środowiskiem wolnościowym polecam jednak zastanowić się nad trzema problemami.
Czy za pomocą dyskusji, sporów i ośmieszania da się przekonać Szumlewicza i jego zwolenników do porzucenia błędnych poglądów i przyjęcia poglądów wolnościowych? Jest to wysoce wątpliwe, więc wysiłek skierowany w tą stronę można uznać za zmarnowany. Warto się też zastanowić, czy bardziej niebezpieczna dla wolnościowców jest skrajna lewica pokroju Szumlewicza, czy bardziej umiarkowane lewicowe poglądy przemycane w dyskursie głównego nurtu.
Czy Szumlewicza i jego poglądy da się ośmieszyć? Owszem, da się; co więcej – jest to stosunkowo proste zadanie, wziąwszy pod uwagę ekscentryczność i karykaturalność tych poglądów. Jednocześnie warto pamiętać, że nie zawsze ośmieszanie ekscentrycznych poglądów działa na szkodę ośmieszanego – wystarczy wspomnieć postać Janusza Korwin-Mikkego, który podobnie jak Szumlewicz jest bohaterem niezliczonych memów, anegdot i dowcipów, a któremu wydają się one nie tylko nie szkodzić, ale wręcz pomagać, zwiększając jego rozpoznawalność i zasięg oddziaływania jego poglądów.
Wreszcie – czy zwalczanie Piotra Szumlewicza i jego poglądów może nauczyć wolnościowców sztuki dyskutowania i argumentacji? Jest to teza bardzo wątpliwa z uwagi na dwa problemy. Po pierwsze, znaczna część „antyszumlewiczyzmów” ma charakter dość prosty, by nie rzec – prostacki, i ani one same, ani metody w nich wykorzystywane nie nadają się do zastosowania w rzetelnej, kulturalnej dyskusji. Po drugie zaś, poglądy Szumlewicza wskutek swojej karykaturalności nie są zbyt reprezentatywne dla środowiska współczesnej lewicy i walka z nimi nie nauczy nas dyskusji z rzeczywistymi tezami lewicy ani skutecznej obrony przed jej ofensywą ideologiczną. Co więcej, nawet poglądy Szumlewicza są często jeszcze bardziej przerysowywane, aby łatwiej było je wyśmiać.
Z powyższych wywodów wynika, że walka z Piotrem Szumlewiczem mimo swojej atrakcyjności może przynieść więcej szkody niż pożytku. Środowiska wolnorynkowe powinny jej zaniechać, zamiast tego ignorując Szumlewicza, nie promując go – nawet mimowolnie – i pozwalając mu popaść w zapomnienie. Niech pisze swoje felietony na lewicowych portalach, czasem wychylając się do telewizji w czasie niskiej oglądalności. Wolnorykowcy nie muszą pomagać mu w zdobyciu popularności.
Jeśli wolnościowcy chcą poznać, zrozumieć i nauczyć się sztuki polemizowania z rzeczywistymi argumentami lewicy, lepiej żeby wybrali Krytykę Polityczną albo Nowego Obywatela, z których poznają te poglądy w formie rzeczywistej, a nie karykaturalnej. Co więcej, środowiska Krytyki Politycznej albo Nowego Obywatela mają wyrobioną pozycję na scenie idei politycznych w Polsce, a tworzone i przekazywane przez nich treści znajdują znacznie szerszy oddźwięk w społeczeństwie niż marginalny w gruncie rzeczy Piotr Szumlewicz.
A jeśli sam jesteś twórcą zabawnych grafik lub filmików z Piotrem Szumlewiczem, to zastanów się, czy nie lepiej wykorzystać swoje talenty do pozytywnej promocji idei wolnościowych. Jest kilka organizacji wolnościowych, które chętnie skorzystałyby z pomocy grafika lub montażysty.
Zamiast walczyć z chochołami, działajmy pozytywnie.
Tomasz MalinowskiStowarzyszenie KoLiber autor zezwala na przedruk tekstu fot: Youtube