W zapowiedziach płyta zespołu Organek o nazwie „Głupi” scharakteryzowana jest jako klasyczne rockowe brzmienie połączone z niebanalnym przekazem. Ponieważ do takich deklaracji podchodzę dość sceptycznie, trochę się obawiałem, że to tylko naciągany slogan reklamowy. Do tego twórczość Tomasza Organka nie była mi dotychczas znana (zespół SOFA), więc nie wiedziałem, czego się po grupowym projekcie spodziewać. Z niekłamaną satysfakcją mogę powiedzieć, że nie czuję się zrobiony w balona.
Organek to formacja w składzie: Tomasz Organek (śpiew, gitara), Adam Staszewski (bas) i Robert Markiewicz (perkusja). Za okazjonalnie występujące klawisze odpowiada Tomasz Lewandowski. Panowie razem nagrali płytę, która powinna zainteresować fanów starego, dobrego rock & rolla. Słuchając „Głupiego” raz za razem odkrywam nowe smaczki, które dopełniają mi wrażenie, że mam do czynienia z pełnym profesjonalizmem i porządnym warsztatem muzycznym. Kompozycje są przemyślane i faktycznie czuć ducha przeszłości. A jest w czym wybierać: Organek nawiązuje do hard rocka czy blues rocka; jestem mile zaskoczony tym bardziej, że brak tu kawałków które byłyby kiczowate, grane bez żadnego zamysłu. W „Głupim” nie ma mowy o banalności i powtarzalności. To pozwala mieć nadzieję, że kolejny projekt grupy (jeśli oczywiście taki będzie, na co liczę) utrzyma poziom i będzie w podobnym klimacie. Byłbym zawiedziony, gdyby zespół zrezygnował z takiego grania. Nie ukrywam, że trochę brakuje mi właśnie takiej muzyki na rodzimym rynku muzycznym. „Głupi” to naprawdę miła odmiana i zgodzę się, że jest to powiew świeżości w tym coraz nudniejszym muzycznie kraju (zwłaszcza gdy widzi się to, co promują mainstreamowe media).
Bardzo sobie upodobałem różnorodność tej płyty, chociaż jednocześnie zdaję sobie sprawę, że niektóre style nie wszystkim mogą przypaść do gustu. Jako fan Doorsów z przyjemnością słuchałem kawałków, w których organy Voxa do złudzenia przypominają brzmieniowo te rodem z zespołu Jima Morrisona. Mowa tu przede wszystkim o kawałku „Nie lubię”, który w swojej 7-minutowej kompozycji doorsowym graniem zalatuje na kilometr (żeby nie było, to jest komplement!). Posłuchajcie sobie chociażby „The End” lub „When The Music’s Over” i poszukajcie podobieństw. Niestety, przy słuchaniu tego kawałka odczuwam skrajne emocje, ale o tym gdy przejdę do wokalu. Jeśli chodzi o inne kawałki, na które zwróciłem uwagę, to wyróżnić mogę z jednej strony proste, z drugiej fenomenalne „Głupi ja”, które opiera się na brudnej bluesowej gitarze klasycznej – wyszło przepysznie i często wracam do tej piosenki. „O, matko!” też jest utrzymane w klimacie bluesowym i brzmi równie przyjemnie. Szybsze, hard rockowe kawałki („Nazywam się Organek”, „Dziewczyna Śmierć”, „Kate Moss”) przeplatają się także z nieco wolniejszymi („Italiano”, „Stay”, „King of the Parasites”), dzięki czemu nie jest nudno i na przysłowiowe jedno kopyto.
Żeby nie było tak słodko, to muszę się do czegoś przyczepić: powiem parę słów o wokalu. Według mnie czasami odstaje poziomem, i to niestety czuć w niektórych kawałkach. Karcę się w myślach i wierzcie mi, z ciężkim sercem przychodzi mi stwierdzenie, że głos niestety nie porywa mnie tak samo, jak reszta; bo czy może nie wymagam za dużo? Przy rockowym graniu śpiew nie zawsze musi być idealny, wystarczy, że wpasowuje się w klimat. Organek więc przy mikrofonie nie powala: śpiewa przyzwoicie, ale bez fajerwerków. Dokonałem małego grzebania w internecie i znalazłem kilka wykonań na żywo i jest jak przypuszczałem – tyłka nie urywa, mówiąc kolokwialnie. Co jeszcze mogę dodać? Szczególnie nie przypadła mi do gustu melorecytacja, która pojawia się czasami na płycie (chociażby w wyżej wspominanym „Nie lubię”, co mi odbiera przyjemność z odsłuchu tego kawałka). Powtarzam: jest to jednak mała łyżeczka dziegciu w beczce miodu, bo mimo to nadal będę twierdził, że „Głupi” jest dobrą płytą.
Na sam koniec pozostawiłem kwestię przekazu, którymi miał być wyrazisty i błyskotliwy. Do porywających słów „Głupiemu” jest niestety daleko. Większość piosenek nie zainteresowała mnie tekstowo na tyle, żebym zwrócił na nią szczególną uwagę. Zgoda – w niektórych kawałkach Organek komentuje otaczającą nas rzeczywistość – „Kate Moss” mówi o zblazowaniu, dekadencji i wychudzonych modelkach; „Młodzież szuka sensacji” – tu już sam tytuł mówi wiele, widać tu próbę ujęcia współczesnych młodych ludzi. „Głupi ja” to z humorem zaśpiewana historyjka, która jednak ma w sobie przykre drugie dno. Zabrakło mi jednak wybitnych maksym, rozwalających umysł przekazów. Jest trochę prywaty („Nazywam się Organek”) i dobrze, ale mnie to nie porwało, nie przekonało. Nie odczułem, że Organek chce się przede mną otworzyć. Wydaje mi się, że po prostu oczekiwałem zbyt dużej wyrazistości i bezpośredniości, której mi zabrakło; w zamian za to dostałem parę zawoalowanych komunikatów, nazbyt skrzętnie poukrywanych między wierszami. Jestem prostej konstrukcji i wolę jak mi się mówi/śpiewa prosto z mostu. Zalecam więc przekonać się o tym na własnej skórze. Nie ukrywam, że po pewnym czasie słowa stały się dla mnie sprawą drugorzędną, skupiłem się głównie na muzyce. Za nią przede wszystkim cenię tę płytę i tak właśnie ją oceniam: „Głupi” to krążek dobry, momentami bardzo dobry muzycznie, tekstowo bez rewelacji, za to diablo obiecujący. Czekam na więcej.
Fot.: mystic.pl