Lata osiemdziesiąte były bezsprzecznie najlepszym czasem dla polskiej muzyki. To wtedy powstawały najsłynniejsze nagrania naszej rodzimej sceny – nazwijmy ogólnie – rockowej. Wówczas też rządził polski punk, który był idealną odtrutką na ponure czasy głębokiego PRL-u. Niestety, nie każda kapela miała wtedy szansę zarejestrować w sposób profesjonalny swoje nagrania i wypłynąć na powierzchnię poprzez obecność na rynku fonograficznym. Takim przykładem jest działalność lubińskich zespołów J-23 i Korpus Dyplomatyczny, które postanowiły po latach na nowo nagrać i wydać swoje kompozycje, które powstawały w tamtych czasach.
Obydwa zespoły łączą osoby wokalisty Dariusza Szurleja i basisty Rafała Podwysockiego. Podczas nagrań dołączył do nich Oskar Kurowski, który z nimi grał w Korpusie Dyplomatycznym. Uporządkujmy może jednak fakty. Panowie zaczęli działalność w 1981 roku jako Korpus Dyplomatyczny, który z czasem przekształcił się w 1983 roku w J-23, po odejściu gitarzystów formacji, którzy chcieli grać ambitniejszą muzykę. Panowie Szurlej, Podwysocki i Kurowski zebrali się po latach i na podstawie starych taśm nagrywanych na próbach w Lubińskim Domu Kultury w latach osiemdziesiątych, odtworzyli materiał i nagrali go ponownie wydając via S.P. Records jako split zespołów J-23/Korpus Dyplomatyczny.
Na pierwszy ogień idą nagrania późniejszego J-23. To czysty, energiczny punk rock, w którym jest całkiem sporo dobrych melodii. Płytę rozpoczyna Społeczeństwo z aktualnym do dziś tekstem o kondycji społeczeństwa, które zorientowane jest na konsumpcjonizm: Wasze domy, wasze twierdze, pieniądz waszym Bogiem jest/ Łapcie Boga w swoje ręce i do niego módlcie się/ O tym samym wciąż myślicie aby ciągle więcej mieć/ Monotonne wasze życie zawsze je zakończy śmierć. Liryki to bardzo mocna strona J-23 i Korpusu Dyplomatycznego; mimo, że powstałe w innych warunkach ustrojowych, zachowują swoją aktualność do dziś. To lubię w punk rocku – pasuje do każdych czasów.
Nie bójcie się rewolucji, mógłby się stać hymnem pokolenia, gdyby tylko został wydany w latach osiemdziesiątych. Bądźmy martwi wyróżnia się powolnym rytmem na początku, by przejść w punkowe granie w fajny sposób napędzane basem. Jaki jesteś, to kolejna petarda z dobrym tekstem o wyalienowaniu jednostki w społeczeństwie. Dziecko martwego pokolenia mogłoby być kolejnym hitem tamtego pokolenia, gdyby tylko wypłynęła na powierzchnię w ówczesnych latach. Proste granie – tekst zawiera zaledwie dwa zdania, które są wyrzucane z wściekłością przez wokalistę, Dariusza Szurleja. A czy współczesne młode pokolenie nie jest już umarłe z chwilą urodzenia?
Regulamin biegnie na zabój z doskonałą linią basu. Należy w tym miejscu pochwalić muzyków – grają prosto, lecz nie banalnie. Czuć sporą sprawność techniczną. Szczególnie grający na gitarze basowej Rafał Podwysocki jest moim cichym bohaterem nagrań. Utwór Miasto zaczyna się dobrym gitarowym riffem, sam tekst zaś kontynuuje wątki o wątpliwej kondycji moralnej społeczeństwa. Armia cię zbawi wprowadza wątek pacyfistyczny; utwór jest bardzo urozmaicony na tle pozostałych. Sporo zmian tempa, riffów, tematów. Koniec świata kończy muzykę od J-23. Szybki kawałek, wyrażający doskonale apokaliptyczne przesłanie płynące ze słów: Nadszedł końca czas/nic nie chroni nas/żadna nowa broń/śmierć już zbiera plon.
Druga część płyty to muzyka wcześniejszego Korpusu Dyplomatycznego. Stylistycznej rewolty nie ma. Słychać w kompozycjach, że rzeczywiście gitarzyści chcieli ambitniej pograć. Czuć sporo modnej w owym czasie nowej fali. Taki System, w którym wybija się (znowu!) na przód linia basu, kojarzy mi się z takim właśnie „zimnym” graniem. Doskonały utwór, jest w nim odpowiedni „nerw” i ten tekst! System! System mówi zabronione/Idę! System mi wskazuje drogę/Mówię! Daje mi na usta słowa/Patrzę! Widzę, to co system poda. Aktualny tekst, prawda? Dodam, że powstawał on w latach 1981–1983. Smak Samotności nie ucieka od nowofalowych inspiracji. Przewrót to już czysty punk rock ze świetnymi słowami przestrzegającymi przed niebezpieczeństwem rewolucji: Spadła głowa/Równo ścięta/Rewolucja rozpoczęta!/Krew się leje!/Kto się śmieje?!/Uciekajmy przyjaciele!
Jak Żyć to kolejny utwór utrzymany w stylistyce Systemu. Tym razem napędzany jest riffem gitary, który kojarzy mi się z późniejszą Siekierą. Obłęd słów będący kawałkiem wręcz balladowym opowiada o niebezpieczeństwie ideologii, które szybko mogą się przerodzić w zbrodniczy aparat opresji. Korpus Dyplomatyczny rzeczywiście miał talent do dobrych riffów, co potwierdzone zostało w piosenkach Problem i Mam dość, który w sposób dosadny opisuje krajobraz ówczesnej Polski: Znowu dzisiaj światła brak/i bez przerwy cieknie kran/na ulicy syf i brud/i do tego wszędzie kurz. Jednak pod koniec piosenki pojawia się nadzieja lepszego jutra. Bangladesz filtruje delikatnie ze stylistyką ska. Stalowa Śmierć zaskakuje klimatem i ciężarem. Słychać w tej kompozycji klawisze, które potęgują ponury wydźwięk utworu.
Bardzo dobrze się stało, że muzycy J-23 i Korpusu Dyplomatycznego zebrali się po latach i nagrali te utwory, znane tylko lubińskiemu środowisku. Te dwadzieścia piosenek to doskonały dokument nastrojów tamtych czasów, ale i świetna muzyka. J-23 to energetyczny punk rock ze sporą dawką melodii. Korpus Dyplomatyczny gra inaczej, bardziej nowofalowo, jednak dalej z punkowym nerwem. Nie ma co biadolić o produkcji i takich tam sprawach. Słychać, że muzycy znają się na robocie a surowa realizacja nagrań to akurat zaleta, nie zarzut. Polecam z całego serca; niezależnie od upodobań, światopoglądu czy estetyki. J-23/Korpus Dyplomatyczny to kawał świetnej muzyki. Jak to mawiają – punk is not dead.