Tym samym inwalidzi to ludzie, którzy są ogromnym zagrożeniem dla socjalizmu i obecnego systemu redystrybucji. Samodzielnie utrzymujący się inwalidzi, nie będący zdani na łaskę państwa, staliby się ludźmi sukcesu, zostaliby wzorem społecznym, byliby zmorą dla nieudolnych pełnosprawnych fizycznie mających dwie lewe ręce, koszmarem dla nieudaczników życiowych.
Mielibyśmy bowiem z jednej strony takich co mówią, że słabszym trzeba pomagać, a z drugiej strony samodzielnych inwalidów odrzucających myśl o pomocy społecznej, oczekujących od społeczeństwa normalnego traktowania na równych zasadach. Lewica i obecny system robi co może by do tego nie dopuścić.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Obecny system nie chce samodzielnych inwalidów pokazujących, że dla chcącego nic trudnego, że kto nie pracuje ten niech i nie je. Od razu pojawiłoby się myślenie: „inwalida potrafi być samodzielny, chce być samodzielny i ciężko na to pracuje, a Ty pełnosprawny NIE?”. To dla ludzi leniwych i chcących życia na garnuszku socjalnych byłoby koszmarem, bo zostaliby społecznie zmarginalizowani. Dlatego też lewica utrzymuje kategoryzację ludzi na pełno i niepełnosprawnych. Celem tej kategoryzacji jest odsyłać inwalidów na zasiłki socjalne, żeby samodzielni niepełnosprawni, niezależni od pomocy państwa, nie stali się powszechnym zjawiskiem. Powiedzmy to brutalnie i wprost. Lewica chce zrobić z inwalidów warzywa i odesłać ich na wegetację.
>> Czytaj także: Polska zapłaci odszkodowania za holocaust?
Każda osoba, która próbuje łamać ten stereotyp myślenia jest ostro tępiona. Przykładem sztandarowym niech będzie Janusz Korwin‑Mikke. Lewica i socjaliści wmawiają ludziom jakoby Korwin‑Mikke nienawidził niepełnosprawnych, chciał ich izolować czy też zrzucać z urwiska. Jest to brednią i celowym kłamstwem lewej strony sceny politycznej. Tworzą oni mity, które mają na celu nastawić ludzi przeciwko Korwin‑Mikkemu i jego Nowej Prawicy. Prawda jest taka, że Janusz Korwin‑Mikke jest przeciwnikiem kategoryzowania ludzi na lepszych i gorszych, chce by wszyscy byli równo traktowani. Mówi on, że inwalidzi to inni ludzie. I tak jest. Nigdzie jednak nie mówi, że to gorsi ludzie. Inny nie znaczy gorszy! Korwin‑Mikke nigdy nie powiedział, że inwalidzi to ludzie gorsi. Kategoryzowanie ludzi na pełno czy niepełnosprawnych jest innym rodzajem rasizmu czy ksenofobii.
Co do mitu o izolacji. Janusz Korwin‑Mikke wspomina, że nie posłałby dziecka do klasy razem z inwalidami. Nie jest to tak, że chce on izolować inwalidów. Nie o to tutaj chodzi. Celem nie jest izolacja. Ktokolwiek tak mówi, bezczelnie kłamie, bez zrozumienia sensu merytorycznego i zamierzenia autora. Korwin‑Mikke chce bowiem elitarnego kształcenia, chce by szkoły jak najlepiej rozwijały talenty drzemiące w ludziach. Jest zaciekłym wrogiem ogólnego kształcenia, kocha różnorodność. Klasy w szkołach powinny być zatem specjalizowane. Dzieci z predyspozycjami do nauki przedmiotów ścisłych powinny być umieszczane w jednej klasie, a dzieci z predyspozycjami do nauki przedmiotów humanistycznych w innej. Społeczeństwo potrzebuje zarówno matematyków, fizyków, chemików jak i dziennikarzy, malarzy, muzyków czy historyków. Cel jest prosty – jak najlepiej rozwinąć talenty młodych ludzi, a nie da się tego osiągnąć umieszczając ludzi z różnymi predyspozycjami w jednej klasie.
Januszowi Korwin‑Mikkemu chodzi czysto o predyspozycje intelektualne. Powiedzmy sobie wprost: osoba na wózku inwalidzkim spokojnie może być uczniem zwykłej klasy; ba, może być nawet prymusem w takiej klasie.
Popatrzmy na sprawę z perspektywy rodzica. Wysyła on swoje dziecko do szkoły i oczekuje, że szkoła nauczy jego dziecko najlepiej jak się da. Jednak warunkiem do spełnienia oczekiwania tego rodzica jest to, żeby szkoła zrealizowała założony program nauczania. Jeśli mamy klasę, do której pakujemy przekrój dzieci z różnymi talentami to na lekcjach matematyki dzieci z predyspozycjami do przedmiotów humanistycznych będą się męczyć. Nauczyciele będą większość swego czasu skupiać na tłumaczeniu matematyki humanistom, którzy i tak mało z matematyki zrozumieją. Dzieci z predyspozycjami do przedmiotów ścisłych na takich lekcjach będą się nudzić patrząc, jak humaniści nie potrafią zrozumieć prostych rzeczy tłumaczonych przez nauczyciela. Z kolei na lekcjach polskiego czy historii większość czasu nauczyciela skupiać się będzie na tłumaczeniu rzeczy dzieciom z predyspozycjami do przedmiotów ścisłych, a nudzić się będą humaniści.
>> Czytaj także: Rząd chce usunąć orzełka!
I w ten sposób są zostaną zmarnowane talenty wszystkich dzieci. Na dodatek talenty matematyków zostaną zmarnowane na lekcjach matematyki, talenty fizyków na lekcjach fizyki, talenty malarzy na lekcjach plastyki, itd.. Poza tym nauczyciele nie zrealizują zakładanego programu nauczania, a w kolejnym roku program nauczania zostanie zredukowany, znowu niewypełniony i tak dalej. Wniosek jest prosty ‑ klasa mieszana zmarnuje talenty zarówno jednych, jak i drugich dzieci, a szkoły wydawać będą niedouczonych zamiast dobrze wykształconych ludzi. Klasy w szkołach muszą być specjalistyczne i dedykowane pod naukę dzieci z określonymi predyspozycjami. Inaczej rodzice nigdy nie dostaną od szkoły dobrze wykształconego dziecka.
To samo dotyczy inwalidów i ludzi z upośledzeniem. Jeśli chcemy spełnić ich marzenia o samodzielnym życiu, niezależności od społeczeństwa, musimy im zapewnić specjalistyczne kształcenie. Zwłaszcza dotyczy to osób z cięższym upośledzeniem. Zastrzeżenie: nie ma żadnych przeciwwskazań, by inwalida chodził do elitarnej klasy matematycznej. Oczywiście jeśli jest w stanie nadążyć za realizowanym materiałem. Wszystkie mity ludzi na temat poglądów Janusza Korwin‑Mikkego biorą się z niezrozumienia faktu, że chce on takiego systemu edukacji, by jak najlepiej rozwinąć talenty poszczególnych ludzi (w tym również inwalidów). Każdy człowiek jest inny, a wiec każdy potrzebuje innego kształcenia, dostosowanego do predyspozycji.
Szkolnictwo nie może zatem być takie same dla wszystkich, bo zmarnuje wszystkie talenty ‑ i to wszystkich naszych dzieci, a przecież chcemy, aby nasze dzieci zostały jak najlepiej wyszkolone. To samo dotyczy inwalidów, chcemy spełnić marzenia tych ludzi o ich samodzielności, niezależności od pomocy innych. Tego samego chce Janusz Korwin‑Mikke mówiąc o dedykowanym kształceniu inwalidów, ba w końcu jego fundacja nazywa się (nie bez przyczyny) fundacją indywidualnego kształcenia.
Na potwierdzenie tego przykładu: osoby niewidome mogą być doskonałymi śpiewakami, tłumaczami, historykami, doradcami, osoby na wózkach, z porażeniem dolnych kończyn, mogą być doskonałymi dziennikarzami, programistami lub wykonywać wszelakiego rodzaju prace biurowe, tak samo jak inni i bez specjalnego traktowania. Praktycznie nie ma granic, jedynym warunkiem jest zbudować taki system edukacji, by za młodu nauczyć tych ludzi radzić sobie samodzielnie, pomimo swoich ułomności, pomimo ich kalectwa. Trzeba dać im odpowiednią edukację tak, by dobrze rozwinąć ich silne cechy. Dla przykładu: osoba niewidoma ma bardziej wyczulone pozostałe zmysły np. słuch, dotyk czy smak, a przez to lepiej nadaje się na śpiewaka, rzeźbiarza czy też kipera lub kucharza.
>> Czytaj także: Nowe święto państwowe?
Podsumowując, inwalidzi to nie są ludzie gorsi, to nie są warzywa. Są inni i potrzebują dedykowanego systemu kształcenia, który odpowiednio rozwinie ich silne cechy i pozwoli im być samodzielnymi członkami społeczeństwa, ludźmi osiągającymi wielkie sukcesy, na takich samych zasadach jak wszyscy inni, będących dla społeczeństwa wzorami do naśladowania. Ci ludzie są w stanie i chcą sami na siebie pracować i nie być zdanymi na zasiłki socjalne, nie być obciążeniem dla innych.
Traktując ich w inny sposób niż wszystkich, na siłę ułatwiając im rzeczy z powodu ich kalectwa, społeczeństwo niszczy im smak życia, zabija radość z konkurowania na równych zasadach, a przecież inwalidzi to normalni ludzie, tacy jak inni, którzy bez specjalnego traktowania potrafią osiągać takie same sukcesy we wszystkich dziedzinach życia. Inny nie znaczy gorszy, więc należy stawiać mu takie same wymagania. Inny nie znaczy gorszy.
>> Czytaj także: Interfax: Na Ukrainie walczą najemnicy z Polski
Autor: Pan Marek z Krakowa, czytelnik wMeritum.pl
Foto: freeimages.com