Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu tabloidowi „Fakt”, w którym skomentował m.in. porozumienie z Ziobrą i Gowinem, sukcesy wyborcze Korwin-Mikkego, perspektywę przyspieszonych wyborów parlamentarnych i sytuację na Ukrainie.
Kaczyński odpowiedzialnością za upadek jego rządu w 2007 roku obarczył Romana Giertycha i Andrzeja Leppera:
To Roman Giertych i Andrzej Lepper zgotowali sobie taki los, nie ja. To była decyzja Leppera. Mam nadzieję, że mu Bóg wybaczy jego grzechy. A gdy był na drodze pewnej naprawy, to mu to przerwano. Ja nie wierzę, że popełnił samobójstwo. A o tym, że seksafera wcześniej zakończy byt rządu, to wiedziałem od początku. Byliśmy przekonani, że skoro głosimy pewne zasady, to musimy ich przestrzegać.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Były premier odniósł się do ostatniego porozumienia PiS-u ze Zbigniewem Ziobrą i Jarosławem Gowinem:
A jeżeli chodzi o naszych obecnych sojuszników – a nawet więcej niż sojuszników, bo mamy utworzyć wspólny klub – to korzyści są obustronne. Oni nam pomogą w realizacji projektu naprawy Polski, ale i my im w tym sensie, że będą mieli w tej zmianie swój udział.
Przedstawił jeden z postulatów programowych PiS:
A czego jak czego, ale dzieci nam brakuje. I tu też mamy bardzo konkretne propozycje: 1000 zł miesięcznie na każde dziecko od drugiego, a w rodzinach biedniejszych – na każde dziecko. To jest potężna suma – 48 mld zł rocznie. Dlatego chcemy zażądać od Unii Europejskiej, by połowa tej sumy pochodziła ze środków unijnych. To nic nie zaszkodzi inwestycjom, biorąc pod uwagę poziom marnotrawstwa. Jeśli Unia by się na to nie zgodziła, to mamy jeszcze jeden plan, którego na razie nie zdradzę. Chcemy zlikwidować ten wypływ nieopodatkowanych pieniędzy z Polski. Jak rozmawiam o naszym pomyśle pieniędzy na dzieci na wsi, to oni przyznają, że to byłaby potężna pomoc. Chyba większa niż dopłaty unijne, które sprawiły, że wiele dzieci z terenów wiejskich kontynuuje naukę, a wcześniej nie miały pieniędzy nawet na autobus. To będzie też mechanizm, który zlikwiduje tę ogromną sferę nędzy w rodzinach z czwórką i więcej dzieci. To plan trudny, ale realny.
Pytany o kandydata na prezydenta powiedział:
Nie ma w tej chwili jeszcze decyzji, ale będzie po wakacjach. Nastawiamy się na dłuższą kampanię. U nas najwyższą rozpoznawalność mam ja, ale ja nie zamierzam kandydować.
Dodał, że kandydatura na prezydenta była przedmiotem ustaleń zjednoczeniowych z SP i PR:
Ten słynny tajny aneks zamknięty w szwajcarskim banku na 10 spustów nie zawiera nazwiska, tylko stwierdzenie, że to PiS wysunie kandydata i zostanie on poparty przez pozostałych. W naszych wewnętrznych dyskusjach kilka dobrych nazwisk pada. Pytanie, które jest najlepsze. A my wierzymy w to, że te wybory – choć bardzo trudne do wygrania – można wygrać.
Kaczyński odniósł się do perspektywy przyspieszonych wyborów parlamentarnych i fałszowania wyników wyborów samorządowych:
Każde przyspieszenie zmiany w Polsce jest teraz korzystne dla Polski. Ludowcy mają na pewno interes w takim połączeniu wyborów. Ja zawsze porównuję PSL z dinozaurem – malutka głowa i potężny tułów. W Sejmie ich jest mało, w samorządach – najwięcej ze wszystkich partii. Jest jeszcze jeden aspekt, o którym warto mówić: fałszowanie wyborów. Mamy opracowanie naukowe, że wybory samorządowe są fałszowane. To przecież horrendalny układ, by w proces wyborczy bezpośrednio zaangażowany był sam samorząd. Może to jest jakaś przesłanka, by dążyć do takiego połączenia?
Pytany o współpracę z Korwin-Mikkem powiedział, że sukces KNP to „nieporozumienie”:
Korwin-Mikke jest nieporozumieniem w polityce. To człowiek, którego lata temu znałem i to dość dobrze. To człowiek o dziwnej roli w polskiej polityce. I szkodliwej – bo mieszającej w głowie młodym, zdolnym ludziom, którzy zamiast myśleć o polskich sprawach, szli w wizje, które według Mikkego funkcjonują na Wyspach Dziewiczych. A teraz bierze pewną część głosów niezadowolonych, które by nam przypadały. Nie jesteśmy zainteresowani sojuszem z nim, bo nie jesteśmy zainteresowani kompromitacją. Będą nas próbowali do niego przyklejać, by nas skompromitować.
Skomentował sytuację na Ukrainie i postulował wprowadzenie tam wojskowej misji pokojowej:
Jeśli można było zająć Krym, wywołać wojnę na terenie Ukrainy, a teraz zestrzelić samolot pasażerski, to znaczy, że można wybrać sobie kolejny cel i próbować go zrealizować. To samobójcza taktyka. Rosja nieporównanie bardziej potrzebuje Zachodu niż Zachód Rosji. Optymalnym wyjściem – choć nie zakładam, że szybko da się je zrealizować – jest wysłanie tam misji pokojowej NATO lub NATO–UE. Nie misji obserwatorów, ale wojskowej. Rosjanie takie argumenty przyjmują, jeśli druga strona pokazuje siłę. Taka jest rosyjska tradycja od czasów carów. Wiele jest takich przykładów w historii. Polityka rozzuchwalania Putina zawiodła.
Dopytywany przez „Fakt”, zastosował porównanie katastrofy malezyjskiego boeinga do tragedii w Smoleńsku:
[…] nie trzeba być specjalistą, by widzieć, że Rosja i jej propaganda zachowuje się tak samo jak 4 lata temu. Widzę również różnice w zachowaniu premiera Tuska z 2010 r. i premiera Holandii z dziś. Tusk był miękki i oddał Rosji śledztwo, a premier Holandii już odzyskał czarne skrzynki i skutecznie naciska na Putina.
Źródło: fakt.pl
Fot.: Commons Wikimedia/Piotr Drabik