Na początku października ruszyły zdjęcia do nowego filmu Wojciecha Smarzowskiego pt. „Wołyń”. Obraz ma przedstawiać tragiczne losy polskiej ludności cywilnej bestialsko wymordowanej przez ukraińskich nacjonalistów. Nie wszyscy podchodzą jednak do pracy popularnego reżysera entuzjastycznie. Za naszą wschodnią granicą film wywołał falę oburzenia.
Nie można zrobić filmu, który zadowoli wszystkich. Mam swoją opcję, swoją prawdę i jej się trzymam. (…) Jestem Polakiem i robię film z polskiej perspektywy.
– powiedział Smarzowski w rozmowie z „Faktem”.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Konsultowałem ten film z wieloma środowiskami, już nie stać mnie na wątpliwości. Jestem zaprogramowaną maszyną, mam 70 dni na planie.
– dodał.
Reżyser wyraził również nadzieję, że film nad którym obecnie pracuje doprowadzi do polsko-ukraińskiego pojednania. Za naszą wschodnią granicą zdania na ten temat są jednak skrajnie odmienne.
Nie znam scenariusza, ale znam paru świetnych aktorów ukraińskich, którzy dostali zaproszenie do grania w filmie i, mimo gorących sympatii dla Polaków, po przeczytaniu swych ukraińskich ról odmówili udziału. Powiedzieli, że to prawdziwa szkoła nienawiści. To dla mnie wystarczający dzwonek alarmowy.
– mówi w rozmowie z „Newsweekiem” ukraińska pisarka Oksana Zabużko.
Zaskakuje mnie, że aspirację do wyjaśnienia prawdy wygłasza nie historyk, lecz reżyser. Nie wierzę w film fabularny mający ambicję wypowiedzenia prawdy na poziomie narodowym. Jako dzieło sztuki film może oddać prawdę jednostki ludzkiej.
– kończy Ukrainka (cytat za fakt.pl).
Wtóruje jej literat Andrij Lubka.
Kiedy usłyszałem, że będzie taki film i kto go kręci, to pierwszym pomysłem było sprawdzić, kto finansuje produkcję: Gazprom osobiście czy przez Janusza Korwin-Mikkego? Bo dzisiaj jest na rękę tylko Rosji.
Smarzowski odniósł się do pojawiających się głosów, które sugerują, że obecny czas nie jest najlepszym na realizację takiego filmu. W końcu na Ukrainie trwa regularna wojna.
Nigdy nie było dobrego czasu, żeby ten film nakręcić, ani za komuny, ani po 1989 roku. Teraz przydarzył się ten Majdan, nie wiadomo, jaka będzie sytuacja na Ukrainie, kiedy skończymy pracować.
Czy po wejściu filmu na ekrany kinowe Ukraińcy zmienią zdanie na jego temat? Należy w to wątpić. Jeżeli już dziś pojawiają się protesty, to po emisji wspomnianego obrazu możemy spodziewać się jeszcze większej fali oburzenia.
źródło: Wnas.pl, kresy.pl, fakt.pl
Fot. Wikimedia/Władysława Siemaszków