Burmistrz Działdowa, Bronisław Mazurkiewicz, uczcił tablicą pamiątkową i drzewkiem pamięci dwóch esesmanów. O bulwersującej sprawie poinformował „Nasz Dziennik”.
Uhonorowani esesmani to Herbet Koschowitz oraz Jan Gerlach. W celu uczczenia pamięci tego pierwszego, na prośbę jego syna, posadzono w parku miejskim drzewko. Drugi z Niemców został uhonorowany wpisem na tablicy wyrażającej wdzięczność za ufundowanie jednej z miejskich budowli.
Do całej sytuacji na łamach „Naszego Dziennika” odniósł się członek Klubu Radnych Działdowskiej Prawicy i nauczyciel historii – Grzegorz Mrowiński.
Czytaj także: Powstańcy na profilowe!
Uhonorowany przez burmistrza drzewem pamięci Herbert Koschowitz to członek SS. Był on strażnikiem obozu koncentracyjnego w Działdowie, m.in. brał udział w aresztowaniach Polaków i ich egzekucjach. Natomiast drugi uhonorowany napisem na tablicy – Jan Gerlach – to również członek SS, który brał udział w niemieckich łapankach na Polaków i w likwidacji getta żydowskiego w Mławie.
Burmistrz Działdowa, Bronisław Mazurkiewicz, utrzymuje, że o zbrodniczej przeszłości uhonorowanych nie wiedział.
Kiedy sadziliśmy z Jurgenem Koschowitzem to drzewko dla pamięci jego rodziców, nie miałem pojęcia, że jego ojciec był w SS. Podobnie nie wiedziałem o zbrodniczej przeszłości Jana, jednego z członków rodziny Gerlachów.
Mrowiński twierdzi, że o pomyłce w przypadku weryfikacji życiorysu niemieckich żołnierzy nie może być mowy. Radny wszczął w tym celu prywatne śledztwo. Udał się do IPN-u gdzie przedstawiono mu listę niemieckich zbrodniarzy z Działdowa. Nazwiska obu mężczyzn widnieją w spisie sporządzonym w 1947 roku. Pojawia się przy nich adnotacja „bili i mordowali Polaków”.
Działdowo jest jednym z tych miast w Polsce, dla których okres niemieckiej okupacji był wyjątkowo tragiczny. Na jego terenie funkcjonował obóz koncentracyjny. Zginęło w nim co najmniej 15 tysięcy osób. Wśród zamordowanych byli również katoliccy duchowni. Szacuje się, że w obozie życie straciło aż 86 z nich.
W związku z koszmarną pomyłką burmistrza Mazurkiewicza, Stowarzyszenie Patria Nostra – zajmujące się m.in. działaniami prawnymi wobec pism, wydawców używających określenia „polskie obozy koncentracyjne” – zwróciło się do posłów z Warmii i Mazur w celu przygotowania przez nich odpowiedniego projektu, który będzie obligował władze miasta do zapoznania się z życiorysem honorowanej przez nie osoby.
Tutaj pojawia się jednak zasadnicze pytanie – czy to nie powinna być norma?
źródło: radiomaryja.pl, „Nasz Dziennik”
Fot. Wikimedia/Georg Pahl