Zwycięstwo Syrizy w zeszłotygodniowych wyborach parlamentarnych w Grecji dało nadzieje innym radykalnym lewicowym ruchom w Europie. Ideowi przyjaciele Ciprasa zyskują poparcie na całym kontynencie.
Obecny premier Grecji Aleksis Cipras mówił po ogłoszeniu wyniku wyborów, że liczy, iż w ślady Greków pójdą Hiszpanie i zagłosują na ruch Podemos. Wsparł również Irlandczyków, którzy w jego opinii powinni zagłosować na Sinn Fein. Wtórował mu lider hiszpańskiego ruchu Podemos Pablo Iglesias – Nadzieja nadchodzi – mówił – w Grecji nazywa się Syriza a w Hiszpanii Podemos.
W Hiszpanii ruch Podemos cieszy się coraz większym zainteresowaniem ze strony wyborców. Powstał zaledwie rok temu, ale w krótkim czasie zdobył dużą popularność. W Hiszpanii również odbędą się w tym roku wybory parlamentarne, co prawda ich data nie jest jeszcze znana, ale Podemos może w nich sporo „namieszać”. Hiszpańska radykalna lewica będzie miała jednak o wiele trudniejsze zadanie, ponieważ kraj z Półwyspu Iberyjskiego nie jest w tak trudnej sytuacji jak Grecja i powoli podnosi się po latach kryzysu.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Najpóźniej w październiku odbędą się też wybory parlamentarne w Portugalii. Ten kraj również został mocno dotknięty przez kryzys gospodarczy, nie jest jednak zbytnio „narażony” na to, aby radykalna, lewicowa partia przejęła w niej rządy. Niezadowolenie z polityki oszczędnościowej skonsumuje najpewniej Partia Socjalistyczna, której bliżej do mainstreamowej hiszpańskiej PSOE lub greckiego PASOKu, niż do Syrizy czy Podemos. Na trzecim miejscu znajdzie się jednak najpewniej Unitarna Koalicja Demokratyczna (CDU), która powstała z połączenia komunistów i ekologów. Partia ta nie ma jednak szans na zwycięstwo w wyborach.
Z kolei w Irlandii radykalna partia Sinn Fein idzie krok w krok za rządzącą Fine Gael. Co prawda ugrupowanie to wywodzi się z innych korzeni niż Syriza czy Podemos, jednak wszystkie trzy znajdują się w tej samej frakcji w Parlamencie Europejskim. W Irlandii niewiele już zostało po kryzysie gospodarczym, mimo to ludzie są wciąż niezadowoleni z kilku lat wyrzeczeń i oszczędności. W niektórych sondażach Sinn Fein wyprzedzało już nawet rządzącą partię – dla Fine Gael. Pocieszający jest jednak fakt, iż najbliższe wybory odbędą się dopiero na wiosnę 2016 r., a do tego czasu sytuacja gospodarcza może się na tyle poprawić, że postulaty Sinn Fein stracą na atrakcyjności. Na razie jednak rządzący wciąż czują oddech radykałów na plecach.
We Włoszech nie istnieje na tyle duża radykalna lewicowa grupa polityczna, która mogłaby wywrócić całą klasę polityczną do góry nogami. Nie jest nią na pewno populistyczny Ruch Pięciu Gwiazd, założony przez komika Bepe Grillo. Chociaż partia ta zajmuje obecnie drugie miejsce sondażach, z poparciem na poziomie 25 proc., to nikt we Włoszech nie wyobraża sobie aby przejęła władzę. Chociaż wszyscy liczyli na to, że centrolewicowy rząd przebojowego Matteo Renziego doprowadzi do szerokich reform, to jednak do tego nie doszło. Nie oznacza to jednak, że Grillo i jego ugrupowanie mogą liczyć na zwiększenie poparcia. Wybory do włoskiego parlamentu odbędą się jednak dopiero w 2018 r. i do tego czasu może się jednak wiele zmienić.
źródło: forsal.pl
fot: Wikimedia Commons