Kilka tysięcy osób wyszło na ulice Budapesztu, aby sprzeciwić się wtorkowej wizycie prezydenta Rosji Władimira Putina. Antyrosyjskie przesłanie dopełniał sprzeciw wobec polityki Viktora Orbana.
Demonstracja miała symboliczny przebieg. Protestujący ruszyli z Dworca Wschodniego na Dworzec Zachodni, skręcając w prawo na placu im. Lujzy Blahy. Tym samym chciano pokazać swoje prozachodnie nastawienie. Cała demonstracja przeszła pod hasłem „Europa – tak, Putin – nie”. Skandowano hasła takie jak: „Orban precz!”, „Ukraina!” i „Europa, Europa!”. W demonstracji udział wzięło, według różnych mediów, 1-3 tys. osób. Antyrosyjskie protesty zostały zorganizowane przez organizację Human Platform, która twierdzi, że poltyka Orbana coraz bardziej upodabnia się do polityki Putina, a coraz bardziej oddala od polityki UE.
Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto nazwał wizytę Putina przełomową ze względu na kończącą się pod koniec roku umowę o dostawę rosyjskiego gazu na Węgry. Podczas wizyty rosyjskiego prezydenta temat nowej umowy gazowej na pewno zostanie poruszony. Szijjarto wezwał wszystkie partie w parlamencie do solidarnej współpracy nad porozumieniem.
Czytaj także: Viktor Orban przyjedzie do Polski. Spotka się z Ewą Kopacz
Współpraca gospodarcza Rosji i Węgier zacieśnia się. Na początku 2014 r. zawarto umowę dotyczącą rozbudowy elektrowni w Paks. Dla celów rozbudowy dwóch reaktorów, Rosja ma udzielić Węgrom pożyczki w wysokości 10 mld euro. Jesienią poprzedniego roku węgierski parlament zgodził się na budowę na swoim terytorium węgierskiego odcinka gazociągu South Stream. Wygląda więc na to, że antyrosyjskie protesty nie wprowadzą zmian w węgierskiej polityce zagranicznej.
źródło: wiadomości.wp.pl
fot: Wikimedia Commons