26 sierpnia w Warszawie, Łodzi, Katowicach, Krakowie i Bielsku-Białej zorganizowano protesty przeciwko unijnej dyrektywie ws. praw autorskich znanej szerzej jako ACTA 2. To kolejna fala demonstracji po czerwcowych manifestacjach. Wszystko ze względu na fakt, iż 12 września Parlament Europejski po raz kolejny pochyli się nad szkodliwą dyrektywą.
5 lipca Parlament Europejski odrzucił drastyczną wersję dyrektywy o prawach autorskich (ACTA 2) proponowaną przez Komisję JURI. Oznacza to, że posłowie nie wyrazili zgody na dalsze procedowanie ustawy w tej wersji.
„Udało się! Drastyczna wersja dyrektywy proponowana przez Komisję JURI europarlamentu została odrzucona! Jednak to nie koniec naszej akcji. Parlament Europejski wróci do prac nad dyrektywą o prawach autorskich na kolejnej sesji plenarnej we wrześniu. Mamy nadzieję, że zdecyduje się usunąć w całości artykuły 11. i 13. dyrektywy, i utrzyma tym samym wolność Internetu” – pisalii wówczas twórcy profilu „StopACTA2” w serwisie Facebook.
Czytaj także: To koniec YouTube'a dla Europejczyków?! Szefowa portalu mówi to wprost. Wszystko przez ACTA2!
„To jednak nie koniec walki o wolny internet. „W świadomości społecznej sprawa została wygrana dwa miesiące temu, co jest nieprawdą. Wiele osób po prostu nie wiedziało o tym, że o wolność w internecie dalej trzeba walczyć” — mówi w rozmowie z serwisem chip.pl Michał Dydycz, jeden z organizatorów protestów, który zapowiada, że kolejne demonstracje odbędą się 7 września.
Dydycz ma rację. Już 12 września Parlament Europejski po raz kolejny pochyli się nad szkodliwą dyrektywą, w której cały czas znajdują się kontrowersyjne artykuły 11. oraz 13.
Szkodliwe artykuły 11. i 13.
Pierwszy z nich przyznaje prawa pokrewne wydawcom (prasowym i internetowym). Oznacza to, że każde użycie fragmentu tekstu (tak, tak nie chodzi tutaj o całe teksty, lecz nawet ich fragmenty), który został wcześniej „wyprodukowany” przez danego twórcę, przewiduje, iż podmiot korzystający z fragmentu musi uiścić mu opłatę.
„Najistotniejsza jest tu propozycja ograniczenia swobody udostępniania treści objętych prawem autorskim. Trzeba przyznać, że może to być duży cios dla serwisów, które zarabiają na czyjejś pracy, samemu nie przygotowując treści, jak np. Facebook czy Twitter. W teorii wystarczy, aby fragment artykułu (np. pobrany automatycznie do wpisu na Facebooku lead) został udostępniony w zewnętrznym serwisie, aby wydawca (jako posiadacz praw autorskich do opublikowanego materiału autorskiego) mógł domagać się jego usunięcia lub zapłaty” – czytamy w serwisie dobreprogramy.pl.
Nowe prawe uderzy także w blogerów, mniejsze serwisy internetowe, a także zwykłych internautów, którzy zechcą oprzeć swoją autorską pracę na cytacie z innego dzieła. Najmocniej oberwą jednak serwisy agregujące treści, czyli takie, gdzie użytkownicy sami zamieszczają znalezione w sieci linki, dzieląc się nimi z pozostałymi użytkownikami, zapewniając jednocześnie ruch na linkowanych stronach (np. Wykop czy Reddit).
Ogromne kontrowersje budzi także art. 13, który zakłada filtrowanie wszystkich treści udostępnianych w internecie.
Art. 13.
1. Dostawcy usług społeczeństwa informacyjnego, którzy przechowują i zapewniają publiczny dostęp do dużej liczby utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną zamieszczanych przez swoich użytkowników, we współpracy z podmiotami praw podejmują środki w celu zapewnienia funkcjonowania umów zawieranych z podmiotami praw o korzystanie z ich utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną bądź w celu zapobiegania dostępności w swoich serwisach utworów lub innych przedmiotów objętych ochroną zidentyfikowanych przez podmioty praw w toku współpracy z dostawcami usług. Środki te, takie jak stosowanie skutecznych technologii rozpoznawania treści, muszą być odpowiednie i proporcjonalne. Dostawcy usług przekazują podmiotom praw adekwatne informacje na temat funkcjonowania i wdrażania środków, a także, w stosownych przypadkach, adekwatne sprawozdania na temat rozpoznawania utworów i innych przedmiotów objętych ochroną oraz korzystania z nich.
Oznacza to, że serwisy typu Facebook czy Google mają zostać zmuszone do uruchomienia algorytmów, które będą „badać” treść publikowaną przez internautów. Ich celem będzie wyłapanie czy w nie znajdują się w niej treści objęte prawem autorskim (niektórzy twierdzą, że podobny „prikaz” otrzymają wszystkie serwisy internetowe, również te mniejsze i znacznie mniej zamożne. W tej sytuacji oznaczałoby to całkowitą likwidację komentarzy, w obawie przed naruszeniem praw autorskich, a w konsekwencji upadek wspomnianych serwisów – algorytmy będą przecież kosztować i to niemało). Nietrudno jednak wyobrazić sobie, że system ten doprowadzi do prewencyjnej cenzury w sieci. W praktyce oznacza to śmierć memów, które bardzo często wykorzystują chronione prawem autorskim np. klatki z filmów, krótkich treści blogerskich opartych na cytatach, które następnie są omawiane przez autora, a nawet recenzji oraz zwykłych wpisów, w których znajdzie się fragment, który algorytm zakwalifikuje jako naruszenie prawa autorskiego.
Więcej informacji na ten temat W TYM MIEJSCU.
Podpisz petycję
Przeciwnicy unijnej dyrektywy zachęcają do podpisywania petycji skierowanej do europosłów. „Wzywamy do odrzucenia projektu dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym w Internecie, a przynajmniej usunięcia artykułów 11. i 13., które pod pretekstem ochrony praw autorskich godzą w wolność wypowiedzi na łamach Internetu” – czytamy w jej treści.
„Ogólnym efektem wprowadzenia w życie obu wyżej wymienionych artykułów (11. i 13. – przyp. red.) będzie ograniczenie obywatelom Unii Europejskiej dostępu do informacji oraz możliwości dzielenia się nią. Uważamy, że prawo do wolności wypowiedzi oraz otrzymywania i przekazywania informacji bez ingerencji władz publicznych, zawarte w Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej, jest ważniejsze niż zaostrzenie przepisów dotyczących praw autorskich (wraz z wprowadzeniem prewencji). Wobec powyższych zagrożeń sprzeciwiamy się takim posunięciom hamującym rozwój społeczeństwa informacyjnego w UE” – piszą autorzy.
Petycję można podpisać W TYM MIEJSCU.