Wygląda na to, że członkowie ekipy serialu „M jak miłość” nie są zaskoczeni faktem, że Barbara Kurdej-Szatan została odsunięta od produkcji. Jak podaje Pudelek, ich zdaniem była to jedynie kwestia czasu.
Barbara Kurdej-Szatan w ostatnim czasie stopniowo odsuwana była od pracy w Telewizji Polskiej. Już wcześniej media informowały, że wpływ na to miało jej zaangażowanie w Strajk Kobiet czy poparcie dla Rafała Trzaskowskiego w walce o fotel prezydenta. To właśnie wtedy straciła między innymi posadę w „The Voice”. „Osoby z produkcji przypuszczają, że Barbarze zaszkodziło to, że nie kryła się ze swoimi poglądami politycznymi, brała udział w protestach w obronie sądów. Wsparła Rafała Trzaskowskiego w kampanii o fotel prezydenta Warszawy, wystąpiła na koncercie papieskim, a kilka dni później poparła paradę równości” – pisało „Party”.
Do tej pory aktorka występowała jeszcze w serialu „M jak miłość”, ale ten czas również dobiega końca. Po wulgarnym wpisie, w którym Barbara Kurdej-Szatan określiła funkcjonariuszy Straży Granicznej mianem „morderców”, Jacek Kurski poinformował, że nie będzie więcej premierowo pojawiała się w TVP. Ostatni odcinek „M jak miłość” z jej udziałem ma zostać wyemitowany 6 grudnia.
Jak podaje Pudelek, osoby związane z serialem nie są taką decyzja zaskoczone. „Członkowie ekipy „M jak miłość” nie są zdziwieni decyzją prezesa” – miał stwierdzić anonimowy informator. „To była kwestia czasu, bo Basia od dawna była na cenzurowanym. Władze najpierw przyglądały się jej zaangażowaniu w Strajk Kobiet, ale publiczne posługiwanie się rynsztokowym słownictwem przeważyło. Tak po prostu nie wypada, tym bardziej atakować służby mundurowe” – dodał.
Czytaj także: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Kurdej-Szatan znowu zabiera głos
Żr.: Pudelek, Party