W czwartek rozpoczęły się rosyjsko-białoruskie manewry „Związkowa Stanowczość 2022”. Na terytorium Białorusi przerzucona została ogromna liczba rosyjskich sił. Białoruski opozycjonista Aleś Zarembiuk nie ma wątpliwości, że istnieją powody do obaw, tym bardziej, że wszystko jest w rękach Władimira Putina.
Rakiety Iskander, systemy rakietowe S-400 Triumf oraz systemy artyleryjsko-rakietowe Pancyr-S. Do tego systemy artylerii rakietowej Uragan, myśliwce Su-35S czy szturmowce Su-25. To tylko część rosyjskich sił, jaka trafiła na Białoruś w ramach manewrów „Związkowa Stanowczość 2022”. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg stwierdził ostatnio, że jest to największy przerzut wojsk na zachód od czasów zakończenia zimnej wojny.
Białoruski opozycjonista Aleś Zarembiuk w rozmowie z „Faktem” nie ma wątpliwości, że tak liczne wojska rosyjskie stanowią ogromne zagrożenie. I nie mówi tylko o Ukrainie, ale również o Polsce, państwach bałtyckich czy w końcu samej Białorusi. „To nie pierwsze manewry, ale pierwsze na taką skalę, z przerzuceniem rosyjskiej techniki i wojska w takiej liczebności. Może to być zastraszanie i pokazanie, że można uderzyć na Ukrainę z kilku stron, również z Białorusi. To zależy od decyzji Putina, czy te wojska będą wykorzystane czy nie” – powiedział.
Zaznaczył również, że przynajmniej część rosyjskich wojsk pozostanie na Białorusi. „Bardzo prawdopodobne jest, że rosyjski sprzęt wojskowy i żołnierze zostaną na terytorium Białorusi. Dyktator Łukaszenka zapowiedział, że odkupi ten sprzęt, żeby Rosjanie nie zabierali go z powrotem. Poza tym sprzęt został przerzucony z głębi Rosji. We wszystkich dotychczasowych manewrach nigdy nie było przerzutu na taką skalę” – mówił.
Zarembiuk: „Większość Białorusinów nie chce żadnej wojny”
Zdaniem szefa Białoruskiego Domu w Warszawie, groźba ze strony Rosji jest realna. „Jest czego się bać. Być może jesteśmy przed rozpoczęciem wojny, tylko nie wiemy, na jaką skalę będzie i czy tylko przeciwko Ukrainie, czy też przeciwko Polsce i krajom bałtyckim. To są spekulacje, ale nigdy po 1989 roku nie byliśmy tak blisko wojny jak teraz” – powiedział.
Jednocześnie Aleś Zarembiuk nie ma wątpliwości – Białorusini nie chcą wojny. „Rosyjskie wojsko i sprzęt na Białorusi bardzo wzmacnia armię Łukaszenki, bo większość Białorusinów nie chce żadnej wojny. Białoruskie kobiety, matki, dziewczyny pamiętają jeszcze tysiące trupów białoruskich chłopaków, którzy przyjechali w trumnach z Afganistanu na początku lat 80. Nasze babcie pamiętają ofiary, wyludnione wsie bez mężczyzn podczas II wojny światowej. Nawet te 20 procent społeczeństwo białoruskiego, które ma popierać Łukaszenkę, jest również przeciwne wojnie, tym bardziej wojnie z Ukrainą” – stwierdził.
Żr.: Fakt