Sąd Rejonowy w Krośnie, w poniedziałek, podjął decyzję w sprawie upadłości sanockiej fabryki, Autosan. Wniosek o to, 19 września, złożył zarząd spółki. Firma już od kilku lat miała spore kłopoty finansowe. Fabryka z tradycją sięgającą 1832 roku wisi nad przepaścią. Prawie 500 osobowa załoga z obawą patrzy w przyszłość.
Większościowym udziałowcem fabryki produkującej autobusy w Sanoku była Grupa Sobiesław Zasada. Zaraz po tym, gdy włodarze Autosanu zwrócili się do sądu z wnioskiem o upadłość, Zasada sprzedał swoje udziały za symboliczną złotówkę, Grzegorzowi Tarnawie. Chwilę potem wśród pracowników sanockiej fabryki pojawiła się nadzieja, że firmę przejmie spółka z Bielsko-Białej, produkująca samochody specjalne. Jednak nic takiego się nie stało.
W zakładzie zaczęli pojawiać się różni ludzie, którzy wynosili sprzęt swoich firm. Podobnej rzeczy próbował dokonać Sobiesław Zasada. Jego przedstawiciele chcieli wywieść z Autosanu dwa autobusy. Gdy tylko dowiedzieli się o tym pracownicy to zablokowali wyjazd pojazdom. Na marginesie dodajmy, że Grupa Zasada była kiedyś właścicielem firmy Jelcz, która w 2008 roku ogłosiła upadłość. Ewa Latusek, przewodnicząca NSZZ „Solidarność” sanockiej fabryki, stwierdziła, że dopóki sąd nie wyznaczy osoby odpowiedzialnej, dopóty nic nie może opuścić terenu Autosanu.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Załoga wciąż nie otrzymała wypłat za ostatnie miesiące. Pojawiło się nawet ryzyko, że nie pokryje ich Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Dlatego związkowcy zapowiedzieli, że o zaległe pensje będą domagać się pikietą, w Krakowie, pod siedzibą Sobiesława Zasady, 11 października.
W ostatni poniedziałek wszystko się wyjaśniło. Sąd przychylił się do wniosku zarządu o ogłoszenie upadłości. Nie oznacza to jednak natychmiastowej likwidacji. Wyznaczono także syndyka, Ludwika Noworolskiego, który ma za zadanie podnieść Autosan z beznadziejnej sytuacji. Dodatkowym problemem będą roszczenia wierzycieli, które sięgają 35 mln złotych. Noworolski zwrócił się także do pracowników w sprawie ich wynagrodzeń. Powiedział, że według niego załoga otrzyma swoje pieniądze.
Dziś na sanockim rynku, pod ratuszem, odbyła się demonstracja w obronie Autosanu. Zgromadziła ona ok. 250 osób. Prócz pracowników fabryki udział w niej wzięli: mieszkańcy Sanoka i okolic, członkowie Ruchu Narodowego Sanok, a także kibice Stali Sanok. Ci ostatni wtargnęli do siedziby Urzędu Miasta i wywiesili transparent o treści: Jeśli będzie cicho o Autosanie to cicho go posprzątają. Stal Sanok solidarnie. Do strajkujących wyszedł burmistrz miasta, Wojciech Blecharczyk. Stwierdził on, że Zasada nie był dobrym gospodarzem fabryki. Wśród zgromadzonych pojawiały się opinie, że zawinili także lokalni politycy, z burmistrzem na czele. Od dawna było wiadomo, że w sanockiej firmie źle się dzieje, jednak nikt z nich nie podjął się interwencji.
Autosan to firma, która bardzo przyczyniła się dla ziemi sanockiej. W okresie świetności fabryka zatrudniała nawet 7 tysięcy pracowników. Sanocki zakład budował osiedla, szkoły, sponsorował lokalne kluby sportowe. Ogłoszona upadłość jest wielkim ciosem dla regionu.
źródło: esanok.pl, isanok.pl
fot. Wikimedia Commons