Elżbieta Bieńkowska w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” komentowała sytuację polityczną w Polsce. Nie brakowało ostrych ataków na obecne władze. Byłą wicepremier w rządzie PO-PSL stwierdziła nawet, że w oczach części przedstawicieli Komisji Europejskiej „Polska to kraj wręcz faszyzujący”.
Bieńkowska ma poważne zastrzeżenia do wyborów prezydenckich. „To nie były, po raz pierwszy, powszechne, równe wybory. Weźmy pod uwagę zagranicę, jak tam utrudniano głosowanie. Te słynne DPS-y, gdzie naprawdę nie jest możliwe, żeby – jak w Korei Północnej czy w Polsce za komuny – 100 proc. głosów czy dziewięćdziesiąt kilka procent głosów było na jednego kandydata” – stwierdziła.
Była unijna komisarz twierdzi, że Polska przestanie być krajem demokratycznym. „Widać, co mieliśmy przez ostatnie pięć lat. A teraz staniemy się państwem, które demokratyczne jest z nazwy, ale instytucje demokratyczne po kolei przestają w nim działać.” – przekonuje Bieńkowska. „Zaczęło od sądów, a teraz widzimy, co się dzieje” – dodała.
Polityk powiedziała też, jak w jej ocenie Polskę postrzegają przedstawiciele Komisji Europejskiej. „(…) kiedy jeszcze byłam w Komisji Europejskiej, też powtarzałam: spójrzcie, tych, którzy nie chcą tego rządu, jest więcej. Mamy taką metodę liczenia głosów, że mandatów mają troszkę więcej, ale ludzi w głosach jest więcej. I to jest zrozumiałe wśród tych, którzy się tym interesują.” – mówi Bieńkowska.
„Natomiast wśród pozostałych jesteśmy w tej chwili krajem wykluczającym. Krajem, do którego pewna grupa osób boi się przyjeżdżać, krajem wręcz faszyzującym, szowinistycznym, nacjonalistycznym.” – wyliczała Bieńkowska. „Taki mamy w tej chwili obraz. Nawet nie praworządność to zrobiła. Praworządność rezonowała wśród tych, którzy się bardziej interesują. A wśród mas to jest ta kampania. I to będzie się nam odbijać przez następne lata. Plus fakt, że Polska od pięciu lat nie ma pozytywnego przekazu dla Europy” – podsumowała.
Źr. wPolityce.pl; „GW”