Porzućmy na chwilę wszystkie filmy wielkiego formatu, które kuszą widza rozmachem, efekciarstwem i innymi tego typu zabiegami. W gąszczu fabularnych zasadzek łatwo się zgubić, a przecież widz chce czasem zobaczyć coś, co zupełnie zmieni jego dotychczasowe spojrzenie na film. W historii kina wiele się już wydarzyło, atakowały nas rekiny, baliśmy się tornada, groźnych pszczół, szarańczy. Teraz przyszedł czas na… ryjówki. Film Zabójcze ryjówki z 1959 r. (reż. Ray Kellogg) to jeden z horrorów, których się nie zapomina, ale nie ze względu na silne przeżycia związane ze strachem.
„Ci co polują w nocy zaświadczą, że najdzikszym i najbardziej zawziętym zwierzęciem jest maleńka… ryjówka!”
Znamy już naszego wroga, który towarzyszyć nam będzie przez następną godzinę filmu, biedny widz szykuje się na najgorsze. Wszystko dzieje się na wyspie, gdzie ekipa naukowców prowadzi intensywne badania nad modyfikacją genów małych, niewinnych ryjówek. Ich celem jest zmniejszenie wzrostu człowieka o połowę, co pozwoli w przyszłości zniwelować przeludnienie na Ziemi. Badania wymykają się spod kontroli, ryjówki stają się coraz większe i ze zwykłych gryzoni przeradzają się w prawdziwych morderców. Już pierwsze ujęcia zamiast przyprawiać o ciarki, wywołują lawinę śmiechu. I choć początek nie jest obiecujący, trudno oprzeć się urokowi głównego bohatera Thorne’a (James Best). Wybaczamy mu nawet to, że niechcący założył koszulę na sweter – widocznie miał ciężki poranek. Thorne – kapitan małej łódki – przybywa na wyspę, by zabrać jednego z naukowców, nie wie jednak co go czeka. Oprócz tego, że jego uwagę przykuwa piękna blondynka (Ingrid Goude), w tym samym czasie niepokojąco wzrasta aktywność ryjówek na całej wyspie. Ann Craigis (Ingrid Goude) to kolejna ciekawa postać tego filmu. Uwagę przykuwa zwłaszcza jej wysublimowana gestykulacja i burzliwa mimika twarzy (znamy już źródło inspiracji aktorki znanej głównie z filmu Zmierzch, Kristen Stewart).
Czytaj także: Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec
Pierwsza zmutowana ryjówka pojawia się w dwudziestej minucie filmu. Ten moment przyprawia o dreszcze nawet najodważniejszych widzów. To zasługa oryginalnej charakteryzacji i świetnej tresury… psów. Pomysłowość reżysera nie zna granic. To właśnie psy ubrane w specjalne kombinezony, sieją grozę przemierzając wyspę w poszukiwaniu pożywienia. Są niczym wisienka na torcie. Gdyby istniały Psie Oscary z pewnością powędrowałyby do nich. Jak potoczą się losy bohaterów? Czy przetrwają otoczone przez hordę wściekłych ryjówek?
[image src=”http://image.tmdb.org/t/p/original/7pmiDey2dzffaQQAXXW4m8B12E2.jpg” width=”400″ height=”300″ title=”Zabójcze ryjówki 1959″ lightbox=”yes” align=”center”]
Jeśli chcemy spędzić wieczór w nietuzinkowy sposób zaprośmy znajomych i zobaczmy zwariowany film, bo przecież nie tylko kinowe hity wywołują salwy śmiechu i ból przepony.
Zabójcze ryjówki , to swego rodzaju perełka dla widzów, którzy nie boją się kiczu, tandetnych dialogów i potrafią spojrzeć na całość z przymrużeniem oka. Zdecydowanie nie jest to film zmuszający do refleksji, z ciekawą konstrukcją fabuły. Jeden z najgorszych horrorów? Czy aby na pewno? Oceńcie sami.
Fot: horrornews.net