Zbigniew Boniek w rozmowie z „GW” odniósł się do sytuacji panującej w reprezentacji Polski. Padły dość mocne słowa pod adresem niektórych zawodników. Były prezes PZPN nie wymienił w tym kontekście jednak żadnych nazwisk.
Wciąż nie wiadomo, kto obejmie reprezentację Polski po odwołaniu Czesława Michniewicza. W mediach pojawiła się debata, czy na tym stanowisku lepiej sprawdzi się szkoleniowiec z Polski, czy z innego kraju. Zbigniew Boniek zwrócił uwagę, że ta kwestia nie jest najważniejsza.
„Nie dzielę trenerów na polskich i zagranicznych, ale na lepszych i gorszych. Nie rozumiem jednak, skąd taka powszechna skłonność do lekceważenia naszych szkoleniowców? Gdybyśmy zrobili debatę telewizyjną – Marek Papszun kontra Fernando Santos, czy Michał Probierz kontra Herve Renard, to jestem pewien, że Polacy wypadliby lepiej” – zapewnia Boniek.
Czytaj także: Kulesza: „W tej chwili żaden z polskich trenerów nie jest brany pod uwagę”
„My wciąż wielbimy Leo Beenhakkera, który awansował z kadrą na Euro 2008, ale przepadł w grupie z jednym punktem. Potem był już tylko zjazd na dno. Paulo Sousa wywalczył z reprezentacją awans do barażu mundialu w Katarze, ale to Czesław Michniewicz go wygrał i zaprowadził zespół do 1/8 finału. Na jakiej podstawie twierdzimy, że zagraniczni trenerzy są bez porównania lepsi od naszych?” – dodał Boniek.
Były prezes PZPN nawiązał też do niedawnych słów Nicolasa Tagliafico, który stwierdził, że podczas meczu Polska – Argentyna, polscy piłkarze mieli prosić, by rywal więcej nie atakował po zdobyciu bramki. Przy okazji Boniek wbił szpilę polskim reprezentantom.
„Nie wiem, czy mówi prawdę, pewnie tak. To pokazuje, że nasza drużyna potrzebuje resetu, także mentalnego. Nie chodzi o to, by wywalić wszystkich starych i wziąć tylko młodych. To byłaby głupia rewolucja. Jednak niektórzy zawodnicy mają dziś w kadrze za dużo do powiedzenia. To źle, bo oni są od grania, a nie od rządzenia” – podsumował Boniek.
Źr. interia