Brutalny nokaut w FAME MMA 7. Amadeusz Roślik „Ferrari” powalił potężnym kopnięciem Adriana Polańskiego „Polaka”. Sędziowie zdecydowali, że uderzenie było niedozwolone, w związku z tym zwycięzcą został „Polak”. – Przyjmuję porażkę, nic mi to nie robi – przekonuje „Ferrari”.
Ta walka przejdzie do historii FAME MMA. W drugiej rundzie starcia Amadeusz Roślik „Ferrari” vs. Adrian Polański „Polak”, ten pierwszy trafił rywala prawym sierpowym. Znokautowany Polański padł na kolana, jednak po chwili otrzymał potężne uderzenie nogą.
Zawodnik momentalnie przewrócił się na plecy i leżał nieprzytomny na macie. Z pomocą ruszyli sędziowie i służby medyczne. Publiczność zamarła. „Polak” odzyskał przytomność, a później został przetransportowany do szpitala.
Sędziowie zdecydowali, że kopnięcie padło w momencie, gdy „Polak” znajdował się w parterze. W związku z tym, zdyskwalifikowali Roślika. Oburzenia werdyktem sędziów nie ukrywał trener Mirosław Okniński.
Brutalny nokaut na FAME MMA 7. „Ferrari” zabrał głos
Decyzji nie rozumiał początkowo także „Ferrari”, jednak w późniejszej rozmowie z dziennikarzami przyznał, że nie zdawał sobie sprawy ze zmiany przepisów dotyczących atakowania zawodnika w parterze.
– Przyjmuję porażkę, nic mi to nie robi. Wyje…nie mam i tak go zabiłem – powiedział w rozmowie z serwisem mma.pl. Podczas wywiady przyznał, że cała sytuacja trwała ułamek sekundy. – Nie chciałbym, żeby ludzie na mnie narzekali, nie zrobiłem tego specjalnie – stwierdził.
W trakcie rozmowy przyznał, że wyszedł do pojedynku z uszkodzoną czaszką. – Mam złamaną w trzech miejscach. Wrzucę to zaraz na instagrama – powiedział.
Po walce decyzję arbitrów tłumaczył Piotr Jarosz, sędzia główny gali FAME MMA 7. – W tej walce nastąpił jeden z najostrzejszych fauli w MMA, czyli kopnięcie w pozycji parterowej na głowę – stwierdził w rozpowie z mma.pl.
– Jeżeli kolano dotyka maty, to jest to pozycja parterowa i wtedy nie możemy kopnąć naszego przeciwnika na głowę. Możemy uderzyć na brzuch, żebra, udo, ale nie w głowę – zaznaczył. Jarosz tłumaczył również, że zgodnie z przepisami liczy się moment wyprowadzania ciosu, a nie dojścia do rywala.
Źródło: mma.pl, se.pl, Twitter