W sierpniu w Kielcach organizowane będą ogólnopolskie uroczystości związane z 70. rocznicą powołania Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych. W związku z tym pragniemy przybliżyć życiorysy jej najwybitniejszych żołnierzy, poczynając od urodzonego 26 maja 1906 r. Władysława Marcinkowskiego ps. „Jaxa” – inżyniera, założyciela Związku Jaszczurczego, zastępcy dowódcy Brygady Świętokrzyskiej NSZ.
Władysław Maureliusz Marcinkowski urodził się w Skarżysku-Kamiennej, z ojca Władysława, który był dyrektorem odlewni „Kamienna” i matki Sabiny z Majewskich. Była już wtedy na świecie jego starsza siostra Sabina, następnie przyjdzie jeszcze młodsza – Irena. Wkrótce po jego urodzeniu rodzina przeniosła się do Rostowa nad Donem, gdzie ojciec otworzył przedstawicielstwo szeregu polskich fabryk. W lecie 1918 r. Rostów został zajęty przez wojska niemieckie, zatem cała rodzina przeprowadziła się do Warszawy, gdzie Władysław zapisał się do gimnazjum Stowarzyszenia Techników, które wkrótce zostało przekazane państwu polskiemu i przemianowane na gimnazjum imienia Stanisława Staszica. Maturę zdał w 1924 r. i podjął studia na wydziale mechanicznym Politechniki Warszawskiej. Dyplom uzyskał w 1931 r. i został powołany do służby wojskowej. W spadku po ojcu dostał połowę własności firmy „Zakłady Instalacyjne Urządzeń Zdrowotnych, Józef Kamler i S-ka, właściciele J. Kamler i W. Marcinkowski, inżynierowie.”, która była jedną z największych wówczas polskich firm wyspecjalizowanych w projektowaniu i instalacji ogrzewań centralnych, wentylacji, wodociągów i kanalizacji. Marcinkowski doskonale prowadził działalność, spełniając wiele obowiązków: prowadzenie starań o projekty, udział w przetargach, przygotowanie kosztorysów, wyceny, rachunkowość, stosunki z personelem biurowym i robotniczym, nadzór nad niektórymi projektami i wykonaniem robót. Firma rozrastała się, miała zatrudnionych pod sobą ponad 300 pracowników, a wśród największych inwestycji trzeba podkreślić roboty instalacyjne w Bibliotece Jagiellońskiej, SGH w Warszawie, sanatorium dla dzieci w Rabce, setki budynków mieszkalnych rozrzuconych po całym kraju. Wkrótce powstała także nowa placówka – jedyna w kraju fabryka maszyn i ekwipunku dla pralni mechanicznych nie oparta na żadnej licencji zagranicznej.
W sierpniu 1939 r. Marcinkowski został powołany, jako porucznik rezerwy, na ćwiczenia wojskowe. W czasie kampanii wrześniowej służył w pociągu nr 2 w 1. Dywizjonie Pociągów Pancernych, a po jego zablokowaniu w innych oddziałach wojskowych. Do Warszawy powrócił 10 października 1939 r.
W 1940 r. Jaxa zaślubił Aleksandrę Jakubowską; Bóg pobłogosławił to małżeństwo córką Elżbietą i synem Edwardem. W czasie okupacji należał do władz naczelnych tzw. Grupy „Szańca” (przedwojenny Obóz Narodowo-Radykalny). Jego firma zajęła się reperowaniem instalacji uszkodzonych w czasie oblężenia, lecz przede wszystkim służyła jako przykrywka dla działań konspiracyjnych. Na liście płacy figurowało szereg ludzi, których zaświadczenie o pracy chroniło od łapanek i wywózki do Niemiec. Praca w firmie była jednak dla niego zajęciem ubocznym, bowiem całą energię i serce wkładał w budowanie Związku Jaszczurczego. Na łamach swojej książki wspomina:
Wojna będzie dużo dłuższa niż pierwsza wojna światowa. Nie zakończy się ona formalnym zwycięstwem nad Niemcami, ale faktyczną klęską Europy, przez którą przejdzie fala komunizmu. (…) My, w kraju, nie będziemy w stanie wpłynąć na losy wojny. Powinniśmy więc tylko starać się przechować najcenniejszy element młodzieży do czasu uwolnienia Polski i przygotować go ideowo do czasów powojennych. (…) W warunkach okupacji przechowywać element ideowy można tylko w walce. (…) ofiary są nieuniknione, jeśli element ideowy ma nim pozostać.
Marcinkowski twierdził, że konieczna jest działalność konspiracyjna – wojskowa i cywilna – pod okupacją niemiecką a także udział w obronie społeczeństwa przed barbarzyństwem okupanta. On sam jako oficer rezerwy zajął się organizacją pionu wojskowego, Otmar Wawrzkowicz propagandą, a Tadeusz Salski odbudową środowiska politycznego. Po utworzeniu Narodowych Sił Zbrojnych Jaxa został członkiem Tymczasowej Narodowej Rady Politycznej z ramienia Grupy „Szańca”. W 1944 r. mając zapewnienie generała Bora, że powstania nie będzie, opuścił Warszawę na dwa dni przed podjęciem walki i udał się do stacjonującej na Kielecczyźnie Brygady Świętokrzyskiej, w której objął funkcję zastępcy dowódcy i dowódcy jednego z pułków.
W okresie okupacji niemieckiej politykę oenerowską sformułował następująco:
NSZ było zdania, że nie jest głównym zadaniem organizacji oporu pomóc naszym aliantom zachodnim przez walkę z okupantem. Zadanie to przypadło naszym oddziałom na Zachodzie. Początkowo we Francji, potem w Anglii i Drugiemu Korpusowi generała Andersa. Naszym zadaniem w Polsce była przede wszystkim obrona społeczeństwa polskiego przed barbarzyństwem zarówno okupanta, jak i band komunistycznych i nieraz po prostu band rabunkowych. Ataki przeciw okupantowi kosztowałyby drogo naród polski. (…) Dalszym celem (…) było w momencie militarnego załamania się Niemiec zabezpieczenie granic Polski linią Odry i Nysy Łużyckiej, objęcie Prus Wschodnich, Pomorza i zabezpieczenie Polski przed objęciem w niej władzy przez wrogie narodowi polskiemu elementy komunistyczne.
Zostawiając dorobek całego życia, Jaxa wyruszył z Brygadą w Marsz na Zachód, biorąc udział w wielu bitwach przeciw dwóm wrogom: hitlerowcom i komunistom, m. in. pod Zagnańskiem 28 sierpnia 1944 r. i pod Cacowem 20 września 1944 r., w której spowodował śmierć ponad stu lotników niemieckich. Szczegółowo losy Brygady zostały opisane w jego autorskiej książce „Wspomnienia 1934 – 1945.”
W Polsce przez lata Brygada była potępiana za swój przemarsz na Zachód i rzekomą kolaborację z Niemcami. Szkalowanie i fałszowanie historii Brygady miało miejsce nie tylko ze strony środowisk komunistycznych, ale i byłych organizacji oporu i partii politycznych, które cierpią na to, że to nie oni zdołali uratować przed UB ponad tysiąc dzielnych bojowników o wolną Polskę.
Po wojnie Marcinkowski był przez pewien czas oficerem łącznikowym Brygady przy II Korpusie. Następnie wyjechał do Francji, a od 1951 r. osiadł z rodziną w Kanadzie. Zaczynał nową egzystencję od zera, cały majątek stanowiło to, co miał w walizkach. Powoli i z uporem dochodził do normalnych warunków życia pracując jako inżynier w specjalności ogrzewania wodą przegrzaną, działał też w Stowarzyszeniu Techników Polskich.
Pułkownik Władysław Marcinkowski zachował do ostatnich miesięcy życia – mimo ciężkiej choroby – żywy kontakt z krajem, jego sprawami, z kolegami w Polsce i ze Związkiem Żołnierzy NSZ. Po nadaniu mu w 1995 r. godności członka honorowego, pisał do Mirosława Ostromęckiego: „Jest dla mnie zaszczytem być honorowym członkiem Związku Żołnierzy NSZ. Może podkreśli to rolę Związku Jaszczurczego w tworzeniu i kierownictwie NSZ.” Zmarł 18 marca 1996 r.
Cześć jego pamięci!