Czuję się świetnie w Polsce, jak we własnym domu – przekonuje Denis Urubko w rozmowie z Dzień Dobry TVN. Himalaista wypowiedział się między innymi na temat swojej samotnej próby ataku na szczyt K2.
Narodowa wyprawa na K2 kilka dni temu dobiegła końca. Nie ustały jednak dyskusje na temat jej przebiegu. Po raz kolejny głos w tej sprawie zabrał Denis Urubko, który dał się poznać ze spektakularnej akcji ratunkowej na Nanga Parbat, ale też z solowej próby wejścia na szczyt K2.
„Wspinaczka jest jak piłka nożna, cała drużyna gra na swojej połowie, ale w pewnym momencie jeden napastnik przedziera się i strzela bramkę, ale to i tak jest rezultat pracy całej drużyny” – tłumaczy Denis Urubko w rozmowie z reporterką Dzień Dobry TVN.
Podczas wywiadu wyjaśnił również, dlaczego nie zabrał ze sobą radia podczas solowej próby ataku na szczyt oraz dlaczego w ogóle zdecydował się na ryzykowny atak.
„Nie chciałem czuć żadnej presji ze strony innych osób. Jeśli mielibyśmy łączność, to byliby odpowiedzialni za mnie. A tak szedłem sam dla siebie. Nie byłem nikomu nic winien. Oni realizowali swoje plany, niezależnie od tego co ja robiłem. To była moja decyzja. Mogłem odpoczywać w bazie, ale postanowiłem skorzystać z tego czasu i spróbować wejść na K2” – przekonuje Urubko.
Dodał, że był przygotowany na pozostanie z wyprawą dłużej niż do końca lutego. Jednak ostatecznie nie miał wyjścia i opuścił wyprawę wcześniej. Więcej na ten temat pod tym adresem: „Byłem gotowy być tam nawet do końca marca”.
„Czuję się świetnie w Polsce”
Himalaista podkreśla, jak wielkim szacunkiem darzy swojego wspinaczkowego partnera Adama Bieleckiego. „Gdy pierwszy raz zobaczyłem Adama, to czułem się tak, jakbym widział siebie dziesięć lat temu. Zobaczyłem w nim ten sam ogień, tę samą pasję” – zaznaczył.
Na końcu rozmowy Urubko podkreślił, jak wiele dla niego znaczy polskie obywatelstwo. „Jestem wdzięczny losowi, że sprowadził mnie do Polski. Czuję się tutaj wspaniale, jak we własnym domu. Cieszę się, że Polacy tak mnie przyjęli” – zapewnia.
Cała rozmowa jest dostępna pod tym adresem: „Lubię balansować na granicy śmierci”