Wczoraj informowaliśmy Państwa o kontrowersjach, które pojawiły się w związku z faktem, że Denis Urubko musi pokonać pieszo drogę powrotną z bazy pod K2 do miejscowości Askole. W czwartek sytuację wyjaśnił Michał Leksiński, rzecznik prasowy narodowej wyprawy na K2. Dzisiaj głos w sprawie zabrał Krzysztof Wielicki, kierownik wyprawy, który przekazał szczegółowe informacje na temat warunków, w jakich podróżuje Urubko.
Przypomnijmy, Denis Urubko samodzielnie chciał zdobyć szczyt K2 przed końcem lutego, ponieważ to właśnie wtedy, jego zdaniem, kończy się zima. Próba zakończyła się jednak niepowodzeniem. Ostatecznie himalaista zdecydował się opuścić wyprawę.
Kilka dni temu w mediach pojawiły się informację, że Urubko będzie musiał pokonać 100-kilometrową trasę na własnych nogach.Wcześniej do Polski wrócili Jarosław Botor i Rafał Fronia. Obaj zostali jednak zabrani przez helikopter i nie musieli na piechotę pokonywać długiej drogi do Askole. Dlaczego w przypadku Denisa Urubki nie zastosowano tego samego środka?
W ich przypadku sytuacja wyglądała inaczej niż u Denisa. Jarosław Botor po akcji ratunkowej na Nanga Parbat podjął decyzję o opuszczeniu wyprawy już ze Skardu, więc od razu mógł być transportowany dalej. Z kolei Rafał Fronia ze względów medycznych (uszkodzona ręka – przyp.red.) został zabrany od razu helikopterem z bazy. Natomiast Denis Urubko samodzielnie podjął decyzję o opuszczeniu wyprawy. Tym samym nie było powodów medycznych i ratowniczych, więc nie mógł po niego przylecieć helikopter i tą drogę musi pokonać pieszo – wytłumaczył w rozmowie z WP Sportowe Fakty Michał Leksiński, rzecznik prasowy narodowej wyprawy na K2.
Krzysztof Wielicki przekazał szczegółowe informacje
Informacje podane przez Leksińskiego uzupełnił dzisiaj Krzysztof Wielicki, kierownik narodowej wyprawy na K2. Przekazał on szczegółowe informacje w sprawie karawany Denisa Urubko.
„Denis zszedł w dniu 28.02 w towarzystwie 15 tragarzy z kuchnią, messą i namiotami oraz pełnym zabezpieczeniem w żywność. Razem z tą grupa zszedł jeden z naszych tragarzy wysokościowych Amin, który decyzją lekarza powinien poddać się badaniom kontrolnym w szpitalu ze względu na chwilowe zaniki wzroku trwajace ok 20 minut, co zdarzyło sie 5 razy podczas ekspedycji.”
Długa droga do domu
Trasa, którą obecnie zmierza Urubko, nie jest łatwa. Między innymi prowadzi przez lodowiec.
Musi pokonać około 100 kilometrów do miejscowości Askole, która daje już możliwość transportu drogowego do Skardu. To jest ta sama droga, którą wcześniej wszyscy uczestnicy pokonywali gdy rozpoczęli wyprawę – podkreślił Michał Leksiński w rozmowie z WP SportoweFakty.
Zdradził również, ile czasu zajmie Denisowi Urubce dotarcie do Askole.
Myślę, że tydzień to będzie maksimum. Z tego co pamiętam, w pierwszą stronę grupa wchodziła około 7-10 dni, a schodzi się szybciej. Nie idzie się na wysokość, tylko tą wysokość się wytraca – powiedział rzecznik wyprawy.
Źródło: Facebook.com, wMeritum.pl