Kamil Wilczek, napastnik FC Kopenhaga, zabrał głos ws. swojej sytuacji w Danii. Jakiś czas temu piłkarz dołączył bowiem do nowego klubu pomimo tego, iż wcześniej występował w zespole największego rywala – Broendby Kopenhaga. Okazuje się, że nie wszyscy mu to wybaczyli.
Do FC Kopenhaga Wilczek dołączył po nieudanym pobycie w Turcji, gdzie reprezentował barwy Goeztepe SK. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, iż napastnik przed wyjazdem do Turcji przez cztery lata występował w drużynie lokalnego rywala – Broendby Kopenhaga.
Po ogłoszeniu informacji o transferze na Wilczka spadła fala krytyki. Obrywało mu się zarówno od kibiców, jak i swoich kolegów z dawnej drużyny. Internet wrzał i kipiał na zmianę. Ostatecznie jednak po kilku miesiącach sytuacja się uspokoiła.
Okazuje się jednak, że nie wszyscy wybaczyli Wilczkowi zmianę barw klubowych. Jedną z takich osób jest dawny kolega Polaka z Broendby – Kasper Fisker.
Duński piłkarz pogardliwie o narodowości Wilczka
Wilczek przyznaje, że Fisker przy każdej możliwej okazji wypomina Wilczkowi transfer do FC Kopenhaga. To jednak nie koniec. Duńczyk pogardliwie mówi bowiem o narodowości naszego rodaka.
– Za każdym razem w mediach społecznościowych, podcastach lub innych nośnikach, Kasper wypomina mi transfer do FC Kopenhagi – mówi Kamil Wilczek. – Wytyka mi, że zrobiłem to wyłącznie dla pieniędzy, dodając, że on nigdy by tak nie postąpił. Mało tego, nie wymienia nawet mojego nazwiska, mówi o mnie per „Polaczek” – dodaje.
Co ciekawe, Wilczek i Fisker niedawno… spotkali się i mieli okazję do rozmowy w cztery oczy. – Wpadliśmy na siebie podczas spaceru. Może inaczej: gdy Kasper zobaczył mnie idącego z synami, zostawił żonę i dziecko z tyłu i zaczął biec z wózkiem w innym kierunku – powiedział napastnik duńskiego klubu.
cytaty za: SportoweFakty.pl