Ewa Minge w mediach społecznościowych obszernie odniosła się do głośnego filmy Sylwestra Latkowskiego „Nic się nie stało”. Projektantka przyznała, że miejsc, jak Zatoka Sztuki „jest na świecie mnóstwo”. Przyznała również, że są o wiele gorsze miejsca.
„Pedofilia, handel żywym towarem, stręczycielstwo i inne ohydne procedery istnieją i nie są przypisane jako cecha charakterystyczna ani do show-biznesu, ani do kościoła.” – zaczyna Minge. „Zdarzają się wszędzie, nawet pod dachem własnego domu, a katem jest rodzic.” – dodała.
„Czy warto o tym mówić? Trzeba! Czy warto piętnować? Tak! Ale w każdym wypadku, zanim rzucimy kamieniem, trzeba mieć dowody” – napisała Ewa Minge. Projektanta podkreśliła, że „ma nadzieję, iż Sylwester Latkowski wywołał do tablicy ludzi z nazwiska w celu specyficznej prośby, apelu aby opowiedzieli, co widzieli”.
„Czy widzieli – nie wiem, nie bywałam, bo ogólnie nie bywam, nie celebruję tak życia. Nie uświetniam swoją osobą żadnych takich imprez, nie jest to też mój sposób na pracę. Nie będę zabierać więc głosu w tej konkretnej sprawie. Być gdzieś to jeszcze żadna wina.” – przyznała Minge. „Ale jeżeli takowa istnieje, to dowody, prokurator i po sprawie. Tzn. sprawa wielka ale bez domysłów, a na faktach” – napisała.
„Takich Zatok jest na świecie mnóstwo, ale gorsze są twierdze, zarezerwowane dla najmożniejszych tego świata i najokrutniejszych. Bywają tam i nasze krajowe wątki. Samobójstwa to cześć konsekwencji działań tych »klubików«, bo samobójstwa trzeba jeszcze dożyć (…) Naszym obowiązkiem jest reagować ale bez samosądu” – zaapelowała Ewa Minge.