– Piątkowe zamachy w Paryżu były jedynie ostrzeżeniem dla świata Zachodu i istnieje duże prawdopodobieństwo, że w przyszłości mogą się powtórzyć. Zagrożenia kolejnymi atakami terrorystycznymi nie należy bagatelizować – mówi w rozmowie z portalem wMeritum.pl ekspert ds. bezpieczeństwa imprez masowych Bartosz Grduszak.
Cezary Bronszkowski: 30 listopada w Paryżu rozpocznie się szczyt klimatyczny. Do stolicy Francji zjedzie ponad 80 szefów państw i rządów z prezydentem USA Barackiem Obamą i prezydentem Chin Xi Jinpingiem na czele. Zaproszenie do stolicy Francji przyjął także prezydent Rosji Władimir Putin. Jak bardzo bezpieczeństwo tych osób będzie zagrożone?
Bartosz Grduszak: Według mnie bezpieczeństwo uczestników szczytu klimatycznego nie jest zagrożone, a piątkowe zamachy przyczynią się jedynie do zwiększenia czujności i zaangażowania służb odpowiedzialnych za zabezpieczenie tego wydarzenia. Za bezpieczeństwo tej rangi konferencji odpowiedzialnych jest wiele podmiotów, począwszy od najniższego szczebla czyli pracowników ochrony, którzy na pewno nie będą osobami przypadkowymi, szeregu funkcjonariuszy służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo publiczne i wewnętrzne w kraju, oficerów bezpieczeństwa ONZ, aż po agencje wywiadowcze państw, których przedstawiciele będą w tym wydarzeniu uczestniczyć. Ponadto działania planistyczne zmierzające do przygotowania tego typu przedsięwzięcia trwają miesiącami i już na tym etapie uwzględnia się m.in. wszelkie niepożądane scenariusze oraz skutecznie się im przeciwdziała. Ryzyko zamachu w takim miejscu jest na prawdę znikome, aczkolwiek służby bezpieczeństwa na pewno takiej możliwości nie lekceważą. Wiemy już, że stan wyjątkowy we Francji potrwa trzy miesiące, dlatego to pozwala sądzić, że w zabezpieczenie szczytu będą zaangażowane również siły zbrojne Republiki Francuskiej.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Cezary Bronszkowski: Islamiści uderzyli w samo serce Europy. Który kraj może być kolejnym celem? Wielka Brytania, Niemcy a może ponownie Francja?
Bartosz Grduszak: Trudno powiedzieć. Osobiście uważam, że piątkowe zamachy w Paryżu były jedynie ostrzeżeniem dla świata Zachodu i istnieje duże prawdopodobieństwo, że w przyszłości mogą się powtórzyć. Zagrożenia kolejnymi atakami terrorystycznymi nie należy bagatelizować. Nie powinniśmy jednak nakręcać spirali strachu, gdyż oto właśnie terrorystom chodzi. Terroryzm jest jak spektakl, który zawsze i wszędzie ma na celu wzbudzić strach wśród określonych grup społecznych (widowni) i w krótkim czasie wpłynąć na opinię publiczną, której ekspresja może doprowadzić do pewnych zmian np. w sferze polityki. Jak już wiemy na terenie Francji ogłoszono stan wyjątkowy. Wiąże się to ze zwiększoną aktywnością służb, obecnością żandarmerii i wojska w przestrzeni publicznej, a także ograniczeniem niektórych praw i swobód obywatelskich. Dlatego w mojej opinii, w najbliższym czasie podobne zamachy nie powtórzą się we Francji. Do grupy krajów szczególnego ryzyka na pewno zaliczają się państwa militarnie zaangażowane w działania przeciwko Państwu Islamskiemu, np. Dania, Holandia czy Wielka Brytania.
Cezary Bronszkowski: Jak ocenia Pan bezpieczeństwo naszego kraju? Czy grozi nam scenariusz francuski?
Bartosz Grduszak: Z jednej strony mamy szczęście, że jesteśmy krajem w zasadzie w 100% jednolitym narodowościowo i kulturowo, z drugiej strony jednaj, nie sądzę abyśmy byli przygotowani na tego typu sytuacje kryzysowe. Uważam tak szczególnie dlatego, że dla przeciętnego obywatela RP zamach terrorystyczny w Polsce to abstrakcja, coś wręcz nieprawdopodobnego. Jako osoba zajmująca się zawodowo bezpieczeństwem miałem okazję brać czynny udział w ewakuacji z różnych obiektów. Czasami były to pozorowane ćwiczenia, zdarzały się również realne sytuacje zagrożenia. Za każdym razem dało się zauważyć pewien problem tj. brak współpracy między osobami ewakuowanymi a służbami. Jest to skutek braku odpowiedniej edukacji, systematycznych szkoleń i ćwiczeń w tym zakresie, które moim zdaniem powinny być obowiązkowo przeprowadzane nie tylko przez szkoły, uczelnie, instytucje publiczne, lecz także zakłady pracy czy obiekty takie jak dworce kolejowe i autobusowe oraz galerie handlowe.
Po co? Po to, aby obywatele byli świadomi możliwych zagrożeń, współpracowali ze służbami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo oraz potrafili odnaleźć się w sytuacjach kryzysowych. Patrząc na to jednak z drugiej strony, w Polsce jest wiele służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo ludności cywilnej. Są to służby zaufania publicznego, stworzone w celu zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom. Swoje umiejętności nabywają i udoskonalają poprzez liczne szkolenia, ćwiczenia, wykłady i seminaria, mające na celu odpowiednie przygotowanie i podejmowanie należytych działań w przypadku wystąpienia zagrożenia. Niestety podczas pozorowanych ćwiczeń trudno wzbudzić w sobie emocje, które odczuwamy w sytuacji realnego niebezpieczeństwa. Dlatego działania podjęte przez służby mogą okazać się nieskuteczne z uwagi na brak doświadczenia w tym zakresie. W związku z powyższym np. żołnierzy czy policjantów wysyła się na różnego rodzaju misje.
Myślę, że w przypadku naszego kraju nie należy pytać czy grożą nam akty terroryzmu lecz czy państwo jest w stanie przeciwdziałać tego typu sytuacjom kryzysowym. Jeśli nasze służby specjalne swojej wiedzy o braku zagrożenia terroryzmem na terenie RP nie opierają jedynie na informacjach otrzymanych od służb zagranicznych, które nie były w stanie rozpoznać, wykryć i zapobiec tragedii w Paryżu, to nie mamy powodów do niepokoju. Musimy jednak zachować czujność i być przygotowani na tego typu skrajne sytuacje. Jak mówi stara rzymska sentencja: „si vis pacem para bellum” – „chcesz pokoju, to szykuj się do wojny”.
Cezary Bronszkowski: W przyszłym roku we Francji zaplanowano finały ME w piłce nożnej. Jaki wpływ na ich organizację będą mieć piątkowe zamachy?
Bartosz Grduszak: Jak wcześniej powiedziałem, moim zdaniem piątkowe zamachy w Paryżu były tylko manifestacją możliwości fundamentalnych islamistów. Francja oraz inne państwa Europy powinny już teraz podjąć odpowiednie kroki, aby wszyscy uczestnicy ME mogli czuć się bezpiecznie. Pracowałem przy zabezpieczeniu turnieju EURO 2012 i z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że procedury UEFA w zakresie bezpieczeństwa są na bardzo wysokim poziomie. Już sam proces akredytacyjny osób biorących udział w organizacji i zabezpieczeniu turnieju jest dosyć skomplikowany i wnikliwy. Zakup biletu na mecz również nie jest prosty, gdyż na pewno nie zrobią tego osoby z wszelkimi zakazami stadionowymi wydanymi na terenie UE czy też uznane za niebezpieczne przez międzynarodowe organy ścigania.
Poza tym stadiony wyznaczone do rozgrywek w ramach ME są odpowiednio wcześniej „przejmowane” przez ludzi z UEFA, przez co osoby bez odpowiednich uprawnień nie są w stanie wejść na teren takich obiektów. W dniu meczu stadion jest sprawdzany pod kątem pirotechnicznym, a żeby dostać się do niektórych stref należy przejść przez bramki elektromagnetyczne i minąć ochroniarzy z ręcznymi detektorami metalu. Jeśli zamachowcom nie udało się wejść na stadion w trakcie meczu towarzyskiego między Francją a Niemcami, to można przypuszczać, że nie uda się to również podczas turnieju EURO 2016. Podobnie będzie ze strefami kibica, dworcami czy lotniskami. W czasie turnieju będą one pod szczególnym nadzorem służb porządkowych. Zatem jeśli nawet doszłoby do ataków to w mojej opinii raczej w innych miejscach i skupiskach ludzi – czego również nie należy bagatelizować. Należy jednak pamiętać, że akty terroryzmu są nieprzewidywalne i tak na prawdę nigdy nie wiadomo kiedy i gdzie takiego ataku można się spodziewać. Dlatego oprócz standardowych sił i środków wykorzystywanych w celu zabezpieczenia tego typu przedsięwzięć rząd Francji może zechcieć zaangażować w to również siły zbrojne. Taka sytuacja miała np. miejsce w przypadku olimpiady w Sochi, gdzie kilka tygodni przed igrzyskami również doszło do śmiertelnych w skutkach zamachów. W czasie trwania olimpiady na jej terenie przebywało 50 tys. policjantów i żołnierzy, do tego rzesza tajniaków – ponad tysiąc etatowych pracowników FSB. Do pomocy w ochronie zaangażowano także kilka tysięcy prywatnych ochroniarzy (głównie byłych funkcjonariuszy), a gór wokół Soczi strzegły systemy przeciwlotnicze. W w gotowości były również myśliwce.
Cezary Bronszkowski: W piątek zamachowiec próbował wysadzić bombę na stadionie. Uważa Pan, że taka sytuacja może się powtórzyć np. podczas El Clasico cz finału Ligi Mistrzów?
Bartosz Grduszak: Powiem tak… Jeśli jest się przekonanym, że na danym stadionie czy imprezie jest bezpiecznie i nic się tam nie może zdążyć, to już się przegrało. Otóż tam gdzie mamy do czynienia z tłumami ludzi, wszystko jest możliwe, zwłaszcza jeśli w lekceważący sposób podchodzi się do kwestii bezpieczeństwa. Nie dotyczy to tylko służb organizatora czy samych organizatorów, ale również uczestników takich imprez czyli widowni. Imprezy masowe zawsze były atrakcyjnym celem ataków terrorystycznych np. Monachium 1972, gdzie terroryści uprowadzili, a w konsekwencji zamordowali 11 członków izraelskiej drużyny olimpijskiej, trenerów i jednego funkcjonariusza, czy też zamach na stadionie w Groznym w 2004, gdzie w wyniku eksplozji ładunku wybuchowego, wmurowanego pod trybunę honorową, zginął prezydent Czeczenii Ahmad Kadyrow. Tak więc, bezpieczeństwo przede wszystkim.