Trudno, żeby nie było lockdownu w sytuacji, gdy mamy tylko połowę zaszczepionych ludzi – przekonuje prof. Włodzimierz Gut w rozmowie z wpolityce.pl. Wirusolog uzależnia ryzyko wprowadzenia obostrzeń od jednego czynnika.
W środę Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 2085 nowych przypadkach zakażeń koronawirusem. Najwięcej z nich odnotowano w województwie lubelskim oraz mazowieckim. Wyraźny wzrost zauważamy również w przypadku Podlasia.
Choć rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz na razie wyklucza nowe obostrzenia, to jednak prof. Włodzimierz Gut w rozmowie z wpolityce.pl wyraził zaniepokojenie aktualną sytuacją epidemiczną. Dopytywany, czy grozi nam kolejny lockdown, przyznał:
„To już trochę za późno na pytanie, czy nie grozi. Raczej grozi i to z prostego powodu. Trudno, żeby nie było lockdownu w sytuacji, gdy mamy tylko połowę zaszczepionych ludzi. A obostrzenia właściwie, nawet te, które już funkcjonują, nie są do końca przestrzegane” – przekonuje wirusolog. „Właściwie to, czy będzie lockdown to pytanie nie do mnie, ale do tych którzy nie chcą się szczepić” – dodał.
Ekspert przekonuje, że wysoki odsetek niezaszczepionych drastycznie komplikuje sytuację służby zdrowia. „Jeżeli sytuacja wygląda tak jak obecnie – mamy dość prostą sprawę: 50 procent niezaszczepionych. Dlatego należałoby w tej chwili powiedzieć uczciwie: niezaszczepieni nie bardzo mają się gdzie znaleźć. W takiej sytuacji lockdown dotknąłby wyłącznie osób niezaszczepionych” – mówi.
Prof. Gut przyznał, iż rządzący stoją przed różnymi wariantami, które mogłyby zwiększyć liczbę zaszczepionych Polaków. „Mamy do wyboru wersję włoską: nie szczepisz się, to nie pracujesz. Francuską: nie szczepisz się, to kawy nie dostaniesz. No i oczywiście mamy jeszcze wersję amerykańską: nie szczepisz się? Wypad z roboty” – podsumował.