Za nami pierwsze mecze grupy C, uważanej za najsilniejszą spośród czterech grup mistrzostw Europy w piłce ręcznej mężczyzn. W obydwu starciach we wrocławskiej Hali Stulecia nie zabrakło emocji, a pierwsze zwycięstwa zanotowali Hiszpanie oraz Szwedzi.
Hiszpania – Niemcy
Faworytem szlagieru byli gracze z Półwyspu Iberyjskiego, również ze względu na plagę kontuzji, jaka dotknęła odmłodzoną kadrę Niemiec przed turniejem. Reprezentacja naszych zachodnich sąsiadów nie zamierzała jednak łatwo składać broni. Świetnie mecz rozpoczął Cristian Dissinger, który nie tylko celnie rzucał na bramkę Arpada Sterbika, ale także dwukrotnie asystował obrotowemu Erikowi Schmidtowi, dzięki czemu Niemcy prowadzili dwoma bramkami (6:4). Wtedy zainterweniował hiszpański szkoleniowiec – Manolo Cadenas, biorąc czas. Po powrocie na parkiet, jego podopieczni grali jak z nut: fenomenalną skutecznością popisywali się Victor Tomas i Valero Rivera, a bezradni Niemcy byli dla rywali jedynie tłem (18:11). W tym momencie jednak przebudził się lider przegrywających – Steffen Weinhold, dając kolegom sygnał do ataku. Niemcy zdobyli aż cztery bramki z rzędu. Obie drużyny zeszły na przerwę przy stanie 18:15. Co ważniejsze, Hiszpanie zeszli na nią nie w pełnym składzie – za umyślne uderzenie piłką Weinholda wykluczony do końca meczu został Joaquin Maqueda. Mistrzowie świata sprzed trzech lat drugą połowę musieli rozpoczynać zaledwie trójką graczy w polu, co było konsekwencją wykluczeń po protestach związanych z czerwoną kartką dla ich zawodnika. Prowadzeni przez trenera Dagura Sigurdssona Niemcy przez cały okres drugiej połowy, usiłowali zbliżyć się do rywali, jednak wciąż nie mogli odrobić strat, w najlepszym wypadku dochodząc Hiszpanów na dwie bramki. Plany Weinholdowi i spółce pokrzyżowały dwa wykluczenia, jakie niemieccy szczypiorniści otrzymali w końcówce meczu. Dobrze w bramce spisywał się natomiast Sterbik, a w decydujących momentach ciężar gry wziął na siebie lider Iberyjczyków – Joan Canellas, rzucając trzy ważne gole i wygrana faworyzowanych podopiecznych Cadenasa stała się faktem!
Czytaj także: ME: Wielkie emocje w grupie C!
Hiszpania – Niemcy 32:29 (18:15)
Hiszpania: Sterbik, Perez de Vargas – Gurbindo 2, Maqueda 3, Tomas 6, Entrerrios 1, Aguinagalde 1, Ugalde 1, Canellas 3, Morros 1, Garcia 1, Rivera 7/3, Guardiola 3, Mindegia, Del Arco 3, Dujszebajew.
Niemcy: Lichtlein, Wolff – Sellin, Lemke 1, Reichmann 5/3, Wiede 1, Pekeler 2, Weinhold 3, Strobel, Schmidt 4, Fath 4, Dahmke 1, Ernst, Pieczkowski 2, Dissinger 5, Kohlbacher.
Szwecja – Słowenia
Drugie spotkanie, jakie we wrocławskiej hali obejrzeli kibice szczypiorniaka, stało pod znakiem dwóch całkowicie odmiennych od siebie połów. Pierwsza część gry stała pod znakiem dominacji Szwedów. Prowadzący ich duet trenerski Ola Lindgren – Stefan Olsson zdecydował o sporym odmłodzeniu kadry, jednak w grze Trzech Koron nie było widać braku doświadczenia. Wprost przeciwnie – rozgrywający grali bardzo nieszablonowo, popisując się ciekawymi rozwiązaniami w ataku. Na skrzydłach szaleli Niklas Ekberg i Jonas Kallman, obronę trzymał w ryzach Tobias Karlsson, o którym przed mistrzostwami głośno było z powodu planów noszenia przez zawodnika tęczowej opaski, na co jednak nie zgodziła się EHF. Chaotyczne często rzuty graczów z Bałkanów dobrze odbijał w szwedzkiej bramce Mattias Andersson, czego efektem było aż siedmiobramkowe prowadzenie Skandynawów do przerwy (16:9). Podopieczni Veselina Vujevicia nie załamali się jednak i na drugą połowę wyszli z animuszem, twardo grając w obronie. Pierwsze dwadzieścia minut po przerwie to popis gry Słoweńców zarówno w ataku, jak i obronie. Na parkiecie zameldował się gwiazdor słoweńskiej piłki ręcznej – Dragan Gajić, skonfliktowany z trenerem Vujeviciem. Na boisku jedFoto:nak tych niesnasek nie było widać, a skrzydłowy Montpellier pewnie wykonywał rzuty karne oraz był aktywny w ataku. Efektem tego był remis po 20 w 50 minucie gry. Ostatnie 10 minut meczu to okres, gdy celowniki strzeleckie obydwu drużyn znacznie się rozregulowały. Gdy Szwedzi prowadzili 22:21, rywale mieli możliwość wyrównania, jednak rzut Mihy Zarabeca okazał się zbyt lekki i nie pokonał on szwedzkiego bramkarza. Na dziesięć sekund przed końcem trafił natomiast Fredrik Petersen i, mimo fatalnej drugiej odsłony, Skandynawom udało się utrzymać prowadzenie i wygrać pierwszy mecz na mistrzostwach Europy!
Szwecja – Słowenia 23:21 (16:9)
Szwecja: Anderson, Appelgren – Olsson, Kallman 3, Ekberg 4/1, L. Nilsson 3, Konradsson 2, Karlsson, Jakobsson 1, Petersen 2, Stenmalm 1, Cederholm 3, Ostlund 2, Zachrisson, A. Nilsson, Nielsen 2.
Słowenia: Skok, Skof – Blagotinsek 2, Marguc 3/1, Kavticnik 1, Cingesar 2, Skube, Poteko, Miklavcić 1, Zvizej, Gaber 4, Zorman 2, Zarabec 2, Bombac 1/1, Gajić 4/2.
Źródło: SportoweFakty.wp.pl, Eurosport.onet.pl
Foto: Carlos Delgado/wikiMedia